21 sierpnia 2014

Capitulo 9


Wczorajszy dzień był bardzo wykańczający. Nie dość, że nagraliśmy sporo piosenek to jeszcze to rodzinne spotkanie. Nie wspominając już o tym co dla mnie zrobił Jorge. To naprawdę miło z jego strony, że podwiózł mnie do domu. No i jeszcze mama.. Zadała mi tyle pytań odnośnie Meksykanina. Już przy dziesiątym miałam dość, a to był dopiero początek. Całe przesłuchanie zakończyło się pouczeniem. "Tini, ty masz dopiero czternaście lat! Wiem, że mogą Ci się już chłopacy podobać - to jest normalne, ale Jorge jest tyle od ciebie starszy. I w dodatku jest innej narodowości. Po skończeniu nagrywania wróci do ojczyzny a ty zostaniesz tu ze złamanym sercem. Przemyśl to." Oczywiście musiałam mamę poprawić, bo mam prawie piętnaście lat. Do moich urodzin pozostało kilka miesięcy. Teraz jest grudzień - piękny i magiczny miesiąc. Uwielbiam tę porę roku. Może wybiorę się za kilka dni na plażę z dziewczynami? Słońce tak pięknie świeci i jest tak gorąco!* Nic tylko wybrać się na plażę. Ale jak na razie nie chce mi się nawet wstać z łóżka. Chciałabym tak poleżeć do dziesiątej. Niestety. Muszę iść na plan. Pierwszy raz mi się nie chce. Kocham to miejsce ale.. no właśnie.

Jest pewne "ale". Gubię się. Nie jestem już pewna co jest fikcją a co rzeczywistością. Gdy wcielam się w Violettę słyszę "Kocham Cię. Jesteś tą jedyną". Słowa te wypływają z ust Jorge. Poprawka. Z ust Leóna. Do tego te całusy, przytulenia, trzymanie za rękę. Gdy kończymy kręcenie wszystko się zmienia. Jesteśmy przyjaciółmi, ale od pewnego czasu on jest dla mnie kimś więcej.

- Tini, wstałaś już? - dobiega mnie głos mamy zza drzwi.

- Już, już. - Wstaję z ociąganiem i zbieram się na plan.

♪♪♪

Jestem w holu budynku głównego. Ile tu jest plakatów i obrazów na ścianach. Nigdy nie zwróciłam na nie szczególnej uwagi. Jest przerwa a ja nie mam niczego do roboty. Zwykle tą przerwę spędzam z Mechi i innymi z naszej paczki. Jednakże dzisiejszy dzień jest inny. Czuję się inaczej. Nie jestem sobą, jestem odizolowana. Nie wiem dlaczego cały czas błądzę w myślach. Nie zauważam nikogo obok. Wpatruję się w kolorowe plakaty, ale nie myślę o tym co na nich widnieje. Nagle na kogoś wpadam.

- Ej! Uważać mogłaś na to co robić. - Broni się ciemnowłosy chłopak. Jest wystraszony, zresztą ja też. Mówi jakoś dziwnie. Ma inny akcent. Z wyglądu wydaje się bardzo miły.

- Przepraszam. Jestem Martina i dzisiaj po prostu błądzę w chmurach. Nigdy jeszcze cię tu nie widziałam. - Jest przerażony. Chyba nie zrozumiał większości słów. Za szybko mówię. - Cześć. Jak masz na imię? Ja nazywam się Martina.

Tym razem mówię wolniej i wyraźniej. Na twarzy chłopaka pojawia się uśmiech. Teraz zrozumiał.

- Ciao. Jestem Ruggero. Jestem nowy i nie umiem jeszcze za dobrze hiszpańskiego.

Uśmiecha się do mnie. Już go polubiłam.

- Ciao, Ruggero. Skąd pochodzisz? Oprowadzić cię? - Skoro nie zna hiszpańskiego to może się zgubić.

- Jestem Włochem. Zaprowadzisz mnie do reżysera?

- Pewnie.- Mówię i i pokazuję by szedł za mną.

Próbuję z nim rozmawiać, ale nie wychodzi nam to za dobrze. Ja używam zbyt trudnych słów, więc biedny chłopak nie rozumie o co mi chodzi. Ja zaczynam się denerwować

- Ruggero Pasquarelli? - Wykrzykuje Lodo.

Momentalnie oboje odwracamy się w stronę dziewczyny. Skąd ona go zna? Włoszka podbiega do nas i zaczyna w ojczystym języku rozmawiać z chłopakiem. Ja niestety nie wiem o czym mówią. Pierwszy raz żałuję, że nie znam tego języka. Znów mogę pogrążyć się w moich myślach.

- Ciao! - Żegna się z Włochem moja przyjaciółka. Tym samym wyrywa mnie z rozmyślań.

Chłopak znika za drzwiami pokoju reżysera. Ja postanawiam wypytać dziewczynę o tajemniczego chłopaka.

- O czym rozmawialiście? - Pytam.

- O wszystkim. Będzie grał Federico, nowego chłopaka. Jest bardzo miły. - Uśmiecha się dziewczyna.

- Ciekawie się zapowiada.. A skąd ty go znasz? - Pytam.

- Wiesz.. Ja pochodzę z Włoch. Mamy taki program szukający gwiazd no i Ruggero wziął w nim udział. Mocno mu wtedy kibicowaliśmy. - Uśmiecha się na wspomnienie tamtych lat. Ten chłopak w takim programie?

- Jak mu poszło?

- Nawet dobrze. Niesamowicie śpiewa. Ma talent! - Emocjonuje się dziewczyna.

- Zapewne tak. Szkoda, że nie zna za dobrze hiszpańskiego. Może to utrudnić współpracę.

Ciekawa jestem jak sobie poradzi z nagrywaniem serialu w obcym dla niego języku. Zapewne będzie mu ciężko się tu odnaleźć.. Trzeba będzie go bardzo wspierać i mówić przy nim wolno i wyraźnie. Czuję, że przyjdzie mi to z trudem.

- Wiem, ale... - Lodo rumieni się. O co chodzi? Ona coś ukrywa. Jestem pewna.

- Ale co? - Pytam.

- Obiecałam mu, że pomożemy mu w nauce hiszpańskiego. Ty i ja. - Dobry pomysł. jest tylko jeden problem. Jak ja mam go uczyć nie znając jego języka?

- Chyba to nie wypali. - Mówię.

- Nie martw się. Ja będę tłumaczyć po włosku to co ty mówisz. On będzie odpowiadał w języku hiszpańskim, a  ty będziesz go tylko poprawiać. Nic trudnego. On się zgodził.

- Dobrze. To kiedy zaczynamy? - Zgadzam się z pewną obawą. To będzie trudne zadanie.

Drzwi pokoju otwierają się. Staje w nich sam reżyser i ujrzawszy nas na jego okrągłej twarzy pojawia się uśmiech.

- Dziewczyny, podejdźcie. - Woła do nas. - Jesteście mi potrzebne. Zaopiekujecie się Ruggero. Pochodzi z Włoch. Ma 19 lat.

- Dobrze. - Odpowiadamy.

W tej właśnie chwili spoczęła na nas wielka odpowiedzialność. Może za wielka? Chociaż w sumie przystojniak z Włoch nie jest już dzieckiem i ma swój rozum. Nie wpadnie mu do głowy żaden głupi pomysł. Lecz to porozumiewanie się.. Z tym może być ciężko.

Przygarniamy pod nasze skrzydła chłopaka i idziemy korytarzem do jego garderoby. Ruggero jest zdezorientowany. Nie dziwię mu się. Wcześniej dowiedziałyśmy się od reżysera, że będzie dzielił garderobę z Jorge i Pablo. Tak postanowiono, ponieważ ja i Lodo mamy garderoby sąsiadujące z chłopakami.

- Gdzie idziemy? - Przerywa milczenie chłopak.

- Idziemy do twojej garderoby. Mam nadzieję, że ci się spodoba. - Zaczynam go zapewniać.

- Czy możesz powtórzyć? Wolno. Ja nie rozumiem wyraźnie czy mogłaś? - Zatyka mnie. Nie jestem pewna o co mu chodzi. Jak sądzę na mojej twarzy maluje się teraz zaskoczenie.

- Idziemy do garderoby. - Zaczyna mi pomagać Lodo. Mówi bardzo wyraźnie i wolno. Ja tak nie potrafię. Chyba dzięki temu doświadczeniu nauczę się czegoś nowego. - Jest ładna. Spodoba Ci się.

- Aha. Ładna garderoba. Dobrze. Idziemy. - Na jego twarzy pojawił się uśmiech zadowolonego z siebie człowieka. Odprężył się. - A wy? Gdzie znajdujecie garderoby?

- Gdzie są nasze garderoby? - Pytam. Wolę być pewna. Nie chcę by doszło do nieporozumienia.

- Si.

- Mamy zaraz obok twojej. - Odpowiada Lodo.

- Aha.

- Ty - Pokazuję na niego. - dzielisz swoją z Jorge i Pablo. Polubisz ich. Są sympatyczni.

Wydaje mi się, że tym razem rozumie to co do niego powiedziałam. Na jego twarzy maluje się uśmiech. Powoli ze sztywnego chłopaka zmienia się w całkiem spokojnego i pełnego pozytywnej energii.

- To dobrze. Nie mogę się doczekać.

Powoli wypowiada zdanie. Bardzo się stara, a mnie kamień spada z serca. Może nie będzie aż tak źle z tą nauką.

- Rugg, ile uczyłeś się hiszpańskiego? - Pyta chłopaka Lodo.

- Dwa tygodnie. - Odpowiada bez wahania.

Wymieniamy z Lodo spojrzenia. Tylko tyle? Jak oni to sobie wyobrażają? Przecież nawet jak ktoś bardzo chce się nauczyć jakiegoś języka to w dwa tygodnie nie nauczy się dobrze porozumiewać a co dopiero grać w serialu.

- To.. Bardzo krótko się uczyłeś. Dobrze nas rozumiesz? - Pytam.

Gdy Ruggero mówi to bardzo mocno gestykuluje. Widać, że go to denerwuje. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Jest w pewnym stopniu zabawny.

- Tak średnio. Mówcie wolno i wyraźnie to was zrozumiem lepiej. Uważaj.

Co ma znaczyć ostatnie słowo? Nagle czuję uderzenie. Ostry róg skrzynki wbija się w moje udo. Nogi się załamują pode mną. Padam na ziemię. Nie zdążam nawet zabezpieczyć się rękami przed upadkiem przez co uderzam głową o ziemię.  Piekielnie mnie boli. Z rany na nodze zaczyna płynąć czerwona ciecz. Wolę nie patrzeć na nią. Rugerro od razu zaczyna się o mnie troszczyć. Szybko mówi w ojczystym języku. Jak ja mogłam aż tak nie uważać? Chłopak delikatnie sadza mnie na ławce. Zwijam się z bólu.

- Nic Ci nie jest? - Słyszę głos Jorge. Łzy bólu spływają po mojej twarzy. No pięknie. Chłopak zapewne pomyśli sobie, że płaczę z byle powodu.- Kim jesteś? Co jej zrobiłeś?

- On ni...nic nie zrobił. On... - Nie potrafię tego z siebie wydusić. Mówię słabo słyszalnym szeptem.

- Ja nic nie zrobiłem. Ja powiedziałem "Uważaj". Ja nic nie zrobiłem. - Biedak. Przeze mnie ma teraz Jorge na głowie.

- Jesteś pewien? Kim ty w ogóle jesteś? - Słyszę, że z trudem opanowuje swój głos.

Nie wiem dlaczego jest takie zdenerwowany. Czyżby się o mnie martwił? Ból staje się nieznośny. Mam mroczki przed oczyma. Nigdy jeszcze aż tak mocno się nie uderzyłam.

- Zostaw go. To jest Ruggero. Dzielicie garderobę. To moja wina. Nie uważałam. Błądzę cały dzień w myślach. - Wykrzykuję wszystko na jednym wdechu co okazuje się błędem. Zaczyna mnie boleć głowa. Mam dość.

- Naprawdę? - Siada koło mnie.

Czuję jak delikatnie przeczesuje moje włosy ręką. Ach on jest taki słodki. Zawsze potrafi mnie pocieszyć. Jest taki czuły i delikatny. Nie poznałam nigdy dotąd takiego chłopaka jakim jest on, León. Zaraz, zaraz. Przecież to jest Jorge. To nie jest León! Co się ze mną dzieje?

- Tini, co Ci jest? Nie wyglądasz dobrze.

Spoglądam na Leóna. Nie! Na Jorge. Co się ze mną dzieje?! Mrugam kilkakrotnie. Może mi przejdzie.

- León, ja nie mogę. Jorge co się dzieje? Mam mętlik w głowie. - Chwytam się za głowę.

Jestem zmęczona. Dłużej nie wytrzymam. Wybucham płaczem. Nie powstrzymuję szlochu. On mi pomaga. Oczyszcza moje myśli. Czuję, że ktoś mnie przytula. Jestem pewna, że to on.

- Cii.. Uspokój się. Lodo, biegnij po kogoś. Sami nie damy rady jej uspokoić. - Wydaje rozkazy Jorge. Chcę zaprzeczyć, ale nie potrafię. Mogę teraz tylko płakać w jego ramionach. W końcu daję upust swoim emocjom.

- Co dzieje się? Co z tą? Powiedz, że to nie ja! - Słyszę spanikowanego Ruggero. Wiem, że przeze mnie jest im trudno. Ba! Może nawet cierpią.

- Spokojnie. Tini za dużo pracuje. Długo trzymała w sobie te emocje. Dziś musiała wybuchnąć. Rozumiesz?

Tłumaczy chłopakowi sytuację przyjaciel. W sumie to lepiej bym tego nie ujęła.

- Oto ona! - Słyszę przerażony głos Lodo. Musiała przybiec tu z kimś.

- Cały czas tak płacze? Co się stało, bo niczego nie zrozumiałem z bełkotu tej tu. - Słyszę głos jakiegoś mężczyzny.

Oczami wyobraźni widzę jak mężczyzna wskazuje dziewczynę. Czuję, że powoli się uspokajam.

- Tak. Szczerze to nie wiem jak to wytłumaczyć. Podejrzewam, że jest przepracowana i od pewnego czasu zbierała w sobie emocje. Dziś cały dzień błądziła w myślach a przy lepszej okazji wybuchła.

- Ma będzie dobrze? - Słyszę pytanie Włocha.

- Tak. Tini dasz radę wstać, czy wolisz jeszcze posiedzieć? - Powoli wstaję.

Kręci mi się w głowie od płaczu. Czuję że spadam. Ratują mnie jednak mocne dłonie chłopaka. Gdyby nie on to zaliczyłabym dziś kolejnego guza. Spoglądam na nogę. Z rozcięcia nadal sączy się krew.

- Spokojnie. Widzisz? Już się uspokoiłaś. - Rzeczywiście.

Nawet się nie zorientowałam, że przestałam płakać. Mam mokrą twarz. Odgarniam mokre od łez włosy do tyłu, by cokolwiek widzieć. W talii trzyma mnie Ruggero. Jestem zaskoczona. Nie spodziewałam się, że on.. Jorge podaje mi dłoń. Bez wahania chwytam ją i idę za nim. Przy każdym kroku rana na nodze daje mocniej o sobie znać. Za drugą rękę chwyta mnie Lodo.

- Zaprowadźcie ją do garderoby, dobrze? Musi odpocząć. - Słyszę jak ktoś wydaje rozkazy. Znów zaczęło mi się kręcić w głowie.

Droga nieubłaganie się ciągnie. Marzę, by się położyć. W końcu jesteśmy. Ruggero otwiera drzwi. Przekraczamy próg i od razu słyszę zatroskany głos przyjaciółki.

- Co się stało? Nic Ci nie jest?

- Połóżmy ją. Musi odpocząć. - Widzę determinację w oczach Mechi. Chce wiedzieć, ale ja nie mam sił na tłumaczenie czegokolwiek. - Pomóż nam. Za chwilę Ci wszystko opowiemy.

Kładą mnie na tapczanie i przykrywają kocem. Jorge siada obok mnie. Delikatnie zaczyna odkażać ranę. Potwornie szczypie jednak jestem zbyt zmęczona. Powieki same się zamykają.

Ze snu wyrywają mnie głosy. Są niewyraźne, ale powoli zaczynam rozpoznawać pojedyncze słowa. Mam zamknięte oczy. Nie chcę ich otwierać, bo tak mi jest dobrze.

- Rozumiesz? - Słyszę pytanie Mechi.

- Tak. Ale jak to ma być? - Pytanie dziewczyny było skierowane do Ruggero.

- Czyli nie rozumiesz. Powtarzaj za mną. Dobrze?

- Dobrze.

Zaraz. Co on ma powtarzać? Skąd oni się w ogóle znają?

- Ciao! Ty jesteś Violetta, prawda? Ja jestem Federico.

Nie rozumiem jej. O czym ona mówi? Czy to nie jest czasem wytwór mojej wyobraźni?

- Ciao! Ty jestes Violetta, prawda? Ja jestem Federico. - Powtarza za nią chłopak.

- Dobrze, ale powtórz "jesteś". - Pomaga mu blond włosa. Chyba ćwiczą rolę Federico.

- Jestes.

- Jesteś.

- Jesteś. - Widać, że się stara. Nie wierzę, że to właśnie Mechi mu pomaga. Zajęła moje miejsce. W sumie to dobrze, bo ja bym się nie nadawała.

- Dobrze. Teraz było ok. Powtórz teraz te 2 zdania. - Prosi chłopaka moja przyjaciółka.

- Ciao! Ty jesteś Violetta, prawda? Ja jestem Federico. - Mówi niepewnie, wolno. Tym razem dobrze wymówił "jesteś". - Jesteś bardzo miła, Mechi. Dziękuję, że mi pomagasz.

- Ja też się cieszę.

Nie mogę wytrzymać. Otwieram oczy. Przyjaciele siedzą obok siebie na podłodze. Są oparci o tapczan, na którym siedzę. Chłopak promienieje szczęściem. Dziewczyna stara się być poważna, ale jej to nie wychodzi. Jej wzrok kieruje się na twarz chłopaka lecz zamiast zatrzymać się na niej spogląda na mnie.

- Tini! Obudziłaś się! Ile nam strachu przysporzyłaś! - Wstaje i przytula mnie.

- Co tak właściwie się stało? - Pytam. Niczego nie pamiętam. Skąd ja się tu wzięłam? Dlaczego mam opuchnięte oczy?

- Oszalałaś. - Wyrywa się chłopakowi.

Mechi od razu karci go wzrokiem. Biedak spuszcza wzrok i robi się czerwony jak burak.

- Nie słuchaj go. Nie wie co mówi, ale rzeczywiście to było dziwne. Byłaś w jakimś transie. Nieźle nas wszystkich przestraszyłaś.

Wspomnienia wracają jak bumerang. Moja wewnętrzna walka.. Drzwi garderoby otwierają się. Do środka wchodzi Jorge z jakąś kobietą.

- Tini, wszystko dobrze? - Widzę szczerą troskę w jego oczach.

- Tak.. Już jest lepiej. A pani kim jest? - Zwracam się do nieznajomej.

- Przyszłam Ci pomóc. Zostawicie nas samych? - Moi przyjaciele wychodzą. Zostaję sama z kobietą. Opieram się o ścianę i naciągam koc. Czuję się niepewnie.

- Jak chce mi pani pomóc? - Pytam.

Słyszę w moim głosie oschłość. Wyszło to niechcący, przykrywam się bardziej kocem z zawstydzenia.

- Jestem Val. Ty jesteś Tini, prawda? - Potakuję. - Ostatnio sporo pracujesz. Nie masz tego dość?

- Jak mam mieć dość czegoś co kocham! - Jej pytanie wydaje mi się bezsensu.

- Rzeczywiście. Ja też kocham to co robię. Czasem nawet nie mam ochoty na spotkania ze znajomymi. Wolę dalej siedzieć w pracy. Ty masz wspaniałych przyjaciół. Widzę jak się o ciebie troszczą. Zazdroszczę Ci.

- Tak. Są cudowni. Nie wyobrażam sobie już życia bez nich.

Oczyma wyobraźni widzę roześmiane twarze przyjaciół podczas nagrywania piosenek w studio. Nie znamy się za długo a już się zżyliśmy. Nie mogłabym ich zostawić. Nie mogłabym zostawić planu i tego wszystkiego. Zaangażowałam się całym sercem.

- A czy mogłabyś mi opowiedzieć o tym co się dzisiaj działo? - Nie mam na to ochoty, ale otwieram się przed nią. Sama nie wiem dlaczego.

- Od pewnego czasu.. Tracę poczucie rzeczywistości. Odzywa się we mnie Violetta. Słyszę "León.. Jaki on kochany. Tomas. On czasem mnie rani, ale i tak wiem, że mnie kocha". Mam tego dosyć. Nie wytrzymałam. Coś we mnie pękło. Chcę by było tak jak kiedyś. Pragnę chodzić bez dziwnych trosk. Nie słyszeć tego głosu. - Po policzku spływa mi łza. Tak. To są moje pragnienia. - Ja.. Ja nie chcę by się okazało, że to wszystko jest robione na nic. Nie chcę, by do mnie ktoś podszedł na ulicy i na mnie nakrzyczał za to, że źle odegrałam swoją rolę. Chyba za bardzo się staram.

- Jesteś znakomitą aktorką. Inaczej by Cię nie wybrali do tak poważnej roli. Mam pomysł, ale potrzebuję twojej pomocy.

- Tak?

- Co powiesz na pamiętnik? Zapisywałabyś w nim wszystkie swoje troski i te głosy. To pomaga.

- Ale czy wtedy nie zmienię się bardziej w Violettę? Ona też miała pamiętnik. - Nie jestem przekonana.

- Dużo osób prowadzi pamiętniki. To nic dziwnego. Zobaczysz. Przynajmniej spróbuj. - Sięga po torebkę. Wyjmuje z niej piękny zeszyt. - To jest mój. Bardzo mi pomaga nie oszaleć w tym dziwnym zawodzie. Dla ciebie też mam. - Wyjmuje pamiętnik podobny do tego od mamy Violi. - Dał mi go dla Ciebie jeden z producentów. Ma nadzieję, że wrócisz do dawnej siebie. Zresztą wszyscy na to liczą.

Sięgam po pamiętnik. Otwieram go. W środku jest pusty.

- Dziękuję. - Uśmiecham się do Val i ją przytulam. - Mam nadzieję, że wrócę do siebie.

Kobieta wychodzi z pokoju. Zostaję sama z dziwnym zeszytem. Sięgam po długopis, który leży na stoliku i zaczynam wypełniać pierwszą stronę. Piszę pochyłym pismem.

"Jestem Martina i całkowicie oszalałam. Prowadzę wewnątrz mnie walkę, która chyba nigdy się nie skończy. Walka mnie z mną. "

- Nie tak powinien wyglądać twój pierwszy wpis. - Aż podskakuję z przestraszenia.

Nie zauważyłam kiedy do pokoju wszedł Jorge. Chłopak siada obok mnie i przykrywa się moim kocem. Zabiera mi pamiętnik i wyrywa zapisaną stronę.

- Co ty robisz? - Pytam oburzona.

- Pomagam ci wyjść cało z tej sytuacji. - Mówi i zabiera z mojej dłoni długopis.

Starannie zaczyna pisać w moim pamiętniku. Jestem ciekawa co takiego pisze lecz chłopak specjalnie zakrywa dłonią zapisane słowa. Wzdycham i opieram głowę o jego ramię. Dobrze, że jest blisko mnie i nie zraził się do mnie przez tą scenę, która miała dziś miejsce.

- Chcesz przeczytać? - Pyta. Kręcę przecząco głową.

- Proszę, przeczytaj mi. - Szepczę.

Chłopak zaczyna mi czytać.

- - Masz na imię Martina. Ja jednak wolę mówić do ciebie zdrobniale. Po prostu Tini. Masz prawie piętnaście lat. Całe życie jeszcze przed tobą. Jesteś posiadaczką uroczego uśmiechu, który codziennie zwala wszystkich z nóg. Twoje brązowe oczy hipnotyzują podczas romantycznych scen. Twoich włosów będzie zazdrościć cały świat. Nie wspominając już o figurze, którą skradłaś ze snu nie jednej modelce. Każdego dnia przychodzisz do pracy z niezwykłym entuzjazmem. Kochasz to co robisz i zawsze dążysz do perfekcji. W ostatnim czasie zyskałaś niezwykłych przyjaciół, którzy zawsze będą cię wspierać. Zawsze możesz liczyć na moje wsparcie i nocne pogadanki.

Jorge kończy czytać, a ja nie wiem czy to jest sen czy rzeczywistość. Nie wiem czy są to szczere słowa czy zapisane i przeczytane tylko po to bym poczuła się lepiej. Chłopak obejmuje mnie. Pozwalam mu na to. W jego ramionach czuję się bezpieczna.

- Dziękuję. - Szepczę.

- Spróbuj zasnąć. Większa ilość snu dobrze na ciebie wpłynie. - Mówi kojącym głosem. Wzdycham i przytulam się do niego. Po chwili jednak zrywam się jak oparzona.

- A co z dzisiejszym nagrywaniem? Musimy iść na plan. - Mówię. Wstaję lecz Jorge mnie zatrzymuje.

- Dziś wstrzymano nagrywanie. Postanowiono dać wszystkim dzień wolnego. - Mówi.

- Czy to przeze mnie? - Pytam.

- W pewnym sensie. Ale wina nie leży tylko po twojej stronie. Nieźle pada na dworze, a mieliśmy nagrywać właśnie w plenerze. Proszę, spróbuj zasnąć.

Chłopak obejmuje mnie ramieniem i poprawia koc. Zamykam oczy i próbuję zasnąć. Nie wychodzi mi to jednak za dobrze.

- Chyba z mojego snu nici. - Mówię.

- Zamknij oczy. Zobaczysz, zaraz zaśniesz. - Mówi cichym głosem. Stosuję się do jego polecenia. Po chwili słyszę jak cicho zaczyna śpiewać jakąś piosenkę. Działa to na mnie kojąco. W dodatku zaczyna bawić się moimi włosami. Ciekawe co sobie teraz o mnie myśli.

- Dziękuję. Jesteś dla mnie jak starszy brat. - Szepczę. Czuję, że już tylko chwilka dzieli mnie od zaśnięcia.

- A ty dla mnie jak siostra. Śpij dobrze. - Teraz już całkowicie odpływam.

Śni mi się, że jestem we Włoszech. Zwiedzam z przyjaciółmi piękne kościoły i muzea. Nigdy dotychczas nie byłam w Europie. Nagle podbiega do mnie roześmiana Mechi ciągnąca za sobą Pablo. Oznajmia, że pragnie tu jeszcze raz wrócić. Ja ją zapewniam, że marzę o tym samym. Wychodzimy z niezwykle pięknego budynku. Dookoła mnóstwo jest małych dziewczynek. Na nasz widok zaczynają piszczeć. Czuję obawę, ale szybko pryska. Dzieci zaczynają skandować moje imię. To takie miłe. Podchodzi do mnie Jorge i podpowiada bym zaśpiewała "En mi mundo" to wtedy uszczęśliwię przebywające tu włoskie dzieci. Zaczynam niepewnie śpiewać. Tłum podchwytuje melodię i z tysiąca małych gardeł wydobywają się słowa tej piosenki. Nie wiem skąd ją znają. Zaczynam tańczyć. Dołączają do mnie przyjaciele. Dajemy małe show na chodniku. Dzieciaki są prze szczęśliwe.

Otwieram oczy i widzę twarz Jorge. Co on tu robi? I w dodatku dlaczego śpi obok mnie? O co tutaj chodzi? Czy to jest kolejny sen? Gryzę się w wewnętrzną część policzka. Nie to nie jest sen. Delikatnie szturcham chłopaka. Momentalnie otwiera oczy.

- O, obudziłaś się. Mówiłem, że szybko zaśniesz. - Posyła swój zniewalający uśmiech w moją stronę.

- Ile spałam? - Pytam.

Czuję ruch z mojej drugiej strony. Ktoś się przeciąga.

- Z dobre trzy godziny. - Informuje mnie zaspanym głosem Mechi. To właśnie ona leży obok mnie.

- Musicie być tak głośno? Człowiek chce tu spać. - Dobiega mnie głos Włoszki gdzieś z podłogi. Po nim następuje głuchy odgłos uderzenia poduszką. - Ej! Za co to było?

- Za to, że marudzisz. - Odpowiada jej również rozespanym głosem Cande.

- Jak się nie uspokoicie to wynosicie się z tego pokoju. - Grozi im Pablo.

- Uważaj, bo ja zaraz ciebie stąd wywalę. - Odgraża mu Alba.

- A ja chyba sam się przeniosę, bo ta podłoga jest niewygodna. - Oznajmia Facu.

Co oni tu wszyscy robią? Kiedy przyszli? No i w jakim celu? Posyłam pytające spojrzenie w kierunku Jorge. On tylko puszcza do mnie oczko i przyciąga do siebie.

- Później Ci opowiem. - Szepcze do mojego ucha. Na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. - A teraz możesz dalej sobie pospać. Mamy dzień wolny. - Odpowiada i zamyka oczy.

Po kilku minutach jego oddech jest miarowy. Co ja mam robić? Przecież nie jestem już senna. Wstać nie mogę, bo w ten sposób obudziłabym Jorge no i mogłabym kogoś nadepnąć przez przypadek. W pokoju nikt już się nie odzywa. Nastała cisza przerywana równomiernym i cichym chrapaniem. Zamykam oczy i próbuję znów zasnąć. Staram się nie myśleć o niczym. Jednak im bardziej się staram tym bardziej na myśl przychodzą mi różne wyobrażenia i wspomnienia.

- Psss.. Tini? Śpisz? - Pyta mnie szeptem Mechi.

- Tak.

- A to nie przeszkadzam. - Odpowiada. Mam ochotę parsknąć śmiechem jednak nie byłoby to odpowiednie w tej chwili.

- Nie zgrywaj się. O co chodzi? - Pytam.

- Jesteś zapewne ciekawa co tu robimy. Jorge raczej za dużo Ci nie powie, bo jak przyszłam to obydwoje słodko spaliście wtuleni w siebie. Zdążyłam nawet porobić wam zdjęcia.

- Odbiegasz od tematu. - Upominam ją. Cały czas szepczemy, by nie obudzić nikogo.

- Weszłam do garderoby i patrzę a wy słodko śpicie. Zastanowiło mnie to, ale w miarę szybko się wycofałam i pobiegłam po resztę paczki. Powiedziałam im, że skoro mamy wolne i pogoda jest w kratkę to możemy urządzić poobiednią drzemkę u nas w garderobie. Dodałam też, że ty i Jorge jesteście chętni i wszyscy zadeklarowali się, że przyjdą. Każdy wziął poduszkę i koc. Gdy weszliśmy wy nadal spaliście. Poleciłam by wszyscy rozgościli się na podłodze. Wtedy obudził się Jorge. Zdziwił się na nasz widok i zagroził, że jak cię obudzimy to wyp... Wywali nas wszystkich za drzwi, bo ty musisz odpoczywać. Nikt z nas od tamtej pory się nie odzywał.

- A kto gdzie leży? - Przerywam jej.

- Powiem jak to wygląda na tą chwilę. - Powoli podnosi się z pozycji leżącej w siedzącą. Na jej ustach maluje się uśmiech. Po chwili wraca do poprzedniej pozycji. - Jorge, ty i ja śpimy na tapczanie. Najbliżej nas na ziemi leży Clara. O jej brzuch oparła swoją głowę Cande. Obok śpi zwinięta w kłębek Lodo. W fotelu drzemie sobie smacznie mój Pablito. Jak on słodko wygląda!

- Mechi. - Przywracam ją na ziemię.

- Racja, racja. Już wracam. Alba leży pomiędzy Facundo a Nicolasem. Samuel zajmuje miejsce najbliższe ścianie z grafitti. Artur.. A Artur nagle znikł. Chyba wyszedł.

- Aha. Wszyscy śpią?

- Nie.

- A kto nie śpi?

- Ty i ja. - Odpowiada dziewczyna a ja mam ogromną ochotę delikatnie uderzyć ją w głowę.

- Zaraz to się zmieni.

- Dlaczego?

- Bo ja zasnę. - Odpowiadam i wtulam twarz w klatkę Jorge. Chłopak jakby wiedziony instynktem przytula mnie. Zamykam oczy i pogrążam się w śnie.

♪♪♪

- ..W ostatnim czasie zyskałaś niezwykłych przyjaciół, którzy zawsze będą cię wspierać. Zawsze możesz liczyć na moje wsparcie i nocne pogadanki.  - Słyszę głos Lodo. Szybko zrywam się na równe nogi i zabieram Włoszce mój pamiętnik.

- Czy my o czymś nie wiemy? - Pyta Cande.

- Nie.. Chyba wiecie wszystko. - Mówię.

- Chodzi o te "nocne pogadanki". - Uzupełnia Toti.

- Nocne pogadanki? Wyjaśnię wam zaraz. Dajcie mi tylko wstać. - Odpowiada Jorge, przeciąga się i podchodzi do nas. Co on zamierza im powiedzieć? - Każdemu z nas śnią się koszmary. - Zaczyna. - Tini również. Ma taki zwyczaj, że w środku nocy po takim koszmarze dzwoni do swojej przyjaciółki Any i opowiada jej wszystko. Z tego co mi sama mówiła potrafią przegadać nawet dwie godziny. Na swojej komórce ma Anę na pierwszym miejscu w szybkim wybieraniu. Cóż.. Pamiętacie jak byliśmy w studio nagraniowym? Zabrałem Martinie komórkę, bo chciałem zobaczyć zdjęcia jej brata. Jest w sumie bardzo miły. - Teraz zwraca się do mnie. Ja natomiast czuję, że dłużej nie wytrzymam i siadam na tapczanie. Co on jeszcze wymyśli? - Wracając do tematu. Zmieniłem wtedy całkiem przypadkowo listę szybkiego wybierania no i przez przypadek o trzeciej w nocy zadzwonił mój telefon. Gdy odebrałem usłyszałem szloch. Tini gdy zorientowała się z kim rozmawia chciała się rozłączyć, ale jak to mam w zwyczaju, co może potwierdzić każe z was, nie pozwoliłem na to.

- I z tego taką tajemnicę zrobiliście? - Pyta Facu.

- A po co mieliście wiedzieć? To jest dosyć trudny temat. Patrzcie na Tini. Przecież nie wygląda najlepiej. Zanim to powiedziałem tryskała energią.

Czuję mnóstwo spojrzeń na sobie. Robi mi się gorąco. Jakim cudem taka historia przyszła mu do głowy? Z niego jest prawdziwy aktor. Potrafi swoją grą oszukać każdego.

- Mam pomysł. Może każdy wpisze się do pamiętnika Tini? Co wy na to? Ja zaklepuję sobie miejsce jako pierwsza. - Oznajmia Włoszka i otwiera zeszyt na pierwszej lepszej stronie. Zaczyna gorączkowo myśleć co napisać. Po chwili zapisuje swoje myśli i podaje pamiętnik kolejnej osobie.

Każdy postanawia się wpisać. Dziewczyny dodatkowo ozdabiają stronę rysunkami. Gdy przychodzi kolej na Albę nie mogę wyjść z podziwu. Szybkimi i wprawionymi ruchami maluje niezwykłe kształty. Wszyscy przyglądają się jej pracy i podobnie jak ja nie potrafią wyjść z podziwu.

- Dlaczego się nie pochwaliłaś swoim talentem? - Pyta ją Samuel.

- Narysujesz coś dla mnie? - Wtrąca Toti.

- Zaraz. Przecież się nie rozerwę. - Upomina go.

Dalszą część dnia spędzamy na rozmowach i ćwiczeniu tekstu. Od czasu do czasu także śpiewamy. Alba cały ten czas siedzi pochylona nad podstawianymi jej kartkami. Spod jej ręki wychodzą niezwykłe obrazy.

*Teraz jest grudzień - piękny i magiczny miesiąc. Uwielbiam tę porę roku. Może wybiorę się za kilka dni na plażę z dziewczynami? Słońce tak pięknie świeci i jest tak gorąco! - Buenos Aires położone jest na półkuli południowej przez co mają na odwrót względem nas pory roku.

14 komentarzy:

  1. Ja chcę takiego Jorge jak Twój na Święta ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyślę ci zdjęcie Jorge na święta :D
      Chyba wiesz o które chodzi :D
      Dzięki za komentarz ♥

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Jorge jaki słodki!!!♥♥♥
    Rugguś ♥♥♥ Nie ma to jak spać na podłodze.
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ♥
      Myślałam, że to co napisałam nie spodoba się wam.. Pisałam na półprzytomna xD

      Usuń
  3. Świetny rozdział :-) dawaj nexta! Bo wyczuwam Jortini ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ♥
      Rozdział 10 pojawi się w poniedziałek :)
      Muszę sporo do niego dopisać ;)

      Usuń
  4. w końcu Rugguś się pojawił ♥♥
    rozmowa Mechi i Tini mnie rozwaliła :D *.*
    czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że tak zareagujesz na Ruggero ♥
      Dzięki za komentarz ♥

      Usuń
  5. Aż zachciało mi się spać , super opowiadanie . Najlepszi byli tini i jorge według mnie .
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju Patka ty nawet jak półprzytomna jesteś to świetnie piszesz ♥
    Haha wyobrażam sobie jak musieli wyglądać Jorge i Tini wtuleni w siebie ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracam. Nadrobiłam wszystko.
    Fakt, jak to koleżanka wyżej napisała, nawet półprzytomna świetnie piszesz.
    Rozdział strasznie mi się podobał: dialogi między bohaterami są iście genialne. Troszkę się jeszcze gubię w imionach, ale za kilka rozdziałów będę już obcykana.
    Znalazłam kilka literóweczek, ale to się każdemu zdarza.
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, nadrobiłam to :) jestem z ciebie taka dumna :* masz talent do pisania i nie tylko.
    Mam nadzieję, że niedługo porozmawiamy bo za tobą bardzo tęsknię :*
    No i tak jak wszyscy :) czekam na kolejną część :* Jorge *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ♥
      Pogadamy w poniedziałek, ok?
      Jutro mnie nie ma cały dzień :(
      Dziękuję, że komentujesz ♥

      Usuń

Napisanie komentarza zajmuje chwilkę. A każdy z nich sprawia mi ogromną radość.