22 września 2014

Capitulo 14

Dziś jest ten dzień. Ma zostać wyemitowany pierwszy odcinek. Od kilku dni w telewizji są emitowane reklamy ze mną. To jest dziwne widzieć i słyszeć siebie w takiej skrzyneczce i mieć świadomość, że tysiące ludzi właśnie rozmyślają kim ja jestem i co tam robię. Kilka dni temu - jak była emitowana pierwsza reklama - zadzwoniła do mnie Ana. Gdy odebrałam to usłyszałam jej pisk. Musiałam oddalić telefon od ucha, bo to było nie do wytrzymania. Przyjaciele z szkoły wysyłają mi maile i sms-y, często dzwonią by oznajmić, że właśnie mnie widzieli w telewizji. Gratulują i życzą powodzenia na planie. To jest miłe, ale powoli mam tego dosyć.

Pi pi, pi pi. - Kolejny sms. Tym razem od Sabri : Hej! Dawno się nie widziałyśmy. Czy ty na prawdę grasz razem z Jorgie Blanco?! *.* Przecież wiesz, że go kocham :P twoja Sabri :*

Czytając go uśmiecham się. Tak.. Kochana Sabri chyba wcale się nie zmieniła. Brakuje mi jej i całej reszty. 

- Tini, pomożesz mi? - W drzwiach staje mama. Trzyma małe szczeniaczki. Niedawno nasza sunia została mamusią a my jej pomagamy. Jesteśmy nianiami. Przez to mam mniej czasu dla siebie i przyjaciół. Musiałam opuścić wspólny budynek w którym wszyscy mieszkamy by zająć się ważnymi rzeczami.

- Tak. - Podchodzę i biorę na ręce maluchy. - Idź po mleko dla nich. - Przytulam do siebie małe ciałka. Są takie kochane.

- Uważaj na nie! - Oznajmia i wychodzi z pokoju. Kładę maluchy na łóżku między poduszkami i włączam radio. Siadam obok szczeniaczków. Są takie małe i prawie całe białe. Ciekawa jestem gdzie trafią jak podrosną. Muszę popytać ludzi od produkcji czy nie szukają towarzysza dla swoich dzieci. 

- Proszę. Tylko ostrożnie. - Mama podaje mi buteleczkę i jak zwykle ostrzega. Czasem za bardzo się martwi. Przecież nie jestem już małym dzieckiem! 

- Dobrze. Ty też uważaj. - Biorę jednego z maluchów i zaczynam go karmić. - Czy nie uważasz, że są słodkie?

- Tak. - Na twarzy mamy wykwita uśmiech. 

- Co się z nimi stanie jak podrosną? - pytam.

- Nie martw się. Trafią do dobrych domów. - Oznajmia. Zaczynamy rozmowę, która krąży po torach związanych z planem, z kłótnią z Jorge, z moimi ocenami.. Nie powiedziałam mamie o tym co zaszło pomiędzy mną i moim byłym przyjacielem. Powiedziałaby, że mnie ostrzegała. Miała w sumie rację, ale teraz nie chcę o tym myśleć.

♪♪♪

Już za dwie godziny premiera. Mamy dziś wolne z tej okazji, ale i tak zamierzamy się zebrać w naszej świetlicy by razem obejrzeć to w co włożyliśmy nasze serca. Bardzo się stresuję. Sama nie wiem dlaczego. Jedyną rzeczą, która mnie może uspokoić to muzyka. Podchodzę do wieży i włączam moją ulubioną składankę. Co by tu robić? Za półtorej godziny będzie po mnie Mechi. Co ja włożę na siebie? 

Otwieram szafę. Ostatnio kupiłam kilka nowych ubrań. Są od Sofii Caputo. Bardzo spodobały mi się od nich ciuchy. Właśnie one nadają się na dzisiejszy wieczór. Wyciągam luźny biały T-shirt z czarnym nadrukiem w kształcie wąsów i śliczne dżinsy w odcieniach różu z domieszką żółtego. Tak! To będzie idealny strój! 

Dobrze, ubrania wybrane to teraz makijaż.. Oczywiście delikatny. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które lubią zwracać na siebie uwagę, ale różowa szminka musi być! Włosy zostawiam rozpuszczone - w takich najlepiej się czuję. I dodatki: kolczyki wkrętki, bransoletka i pierścionek. 

- Czy możesz przyciszyć tą muzykę? - Do pokoju bez pukania wpada Fran. - Ja się próbuję uczyć!

- Ty i nauka? Nie żartuj! - Zapewne gada z kimś przez telefon.. Może ma dziewczynę?! Ale przecież by mi powiedział.

- A widzisz. Człowiek się zmienia! - Zatrzaskuje za sobą drzwi. A może jednak na prawdę siedzi i zakuwa? NIE.. To do niego nie pasuje. 

Na czym to ja skończyłam? Ubrania, makijaż, fryzura, dodatki.. BUTY! Och to jest moja miłość! Podbiegam do łóżka. Moje najlepsze buty trzymam pod nim. Mama ma dosyć mojej obsesji i grozi, że mi je wyrzuci. Wolę być na takie coś przygotowana. Dźwigam materac i w miejscu gdzie powinna być pościel ukazują się moje skarbeńka. Przeważają buty na wysokim obcasie i koturnach. Które tu wybrać? Może.. O tak! te są idealne. Brąz pasuje idealnie.

- Tini! Mechi już jest! - Woła mnie mama. Szybko ubieram buty, zabieram torebkę i kurtkę. Zbiegam po schodach i prawie wpadam na przyjaciółkę. - Mogłabyś trochę uważać!

- Przepraszam. Fajnie, że już jesteś! - Witam się z dziewczyną.

- Gotowa? 

- Oczywiście! - Oznajmiam i wychodzimy z domu. Przed furtką czeka na nas Facu! Nie spodziewałam się go tutaj. Myślałam, że to Pablo będzie na nas czekał.

- Co masz taką minę? Nie cieszysz się? - Pyta urażony.

- Zaskoczyłeś mnie. Bardzo się cieszę! - Przytulam przyjaciela.

- Wskakujcie! - Woła nas pani Lambre. Zajmujemy tylne siedzenia.

♪♪♪

Droga mija w miłej atmosferze. Każdy z nas ciągle mówi o dzisiejszej premierze. Mechi próbuje nam wmówić, że wyjdzie źle i że się nie spodobamy widowni. Facu stwierdza, że bardzo źle odegrał swoją rolę. Ja natomiast po prostu panikuję. Mama przyjaciółki tylko się uśmiecha. Stwierdza, że wyjdzie jak wyjdzie i że mamy się na zapas  nie martwić. Ma rację, ale te emocje!

Wchodzimy do budynku. Witają nas balony w odcieniach fioletu z logiem serialu. Do tego pełno ludzi, którzy brali udział w produkcji. My kierujemy się do wybranej przez nas wczoraj świetlicy. Po drodze spotykamy przyjaciół. Są tak jak my zszokowani.

- Kto by się tego spodziewał? - Pyta Jorge. Obejmuje Stephi. Ja uśmiecham się do dziewczyny lecz nie zaszczycam chłopaka spojrzeniem. Jeszcze się nie pogodziliśmy.

- A ja tam się spodziewałam. Przecież my to stworzyliśmy! - Oznajmia Clara i mruga do Alby. Ta natomiast zaczyna chichotać.

- Dobra, idziemy? - Pytam i nie czekając na odpowiedź kieruję się do sali. To co tam zastaję przerasta mnie. Duży stół pełen słodkości. W środku góruje tort. - Ale co to ma znaczyć?! 

- Niespodzianka! - Do pokoju wchodzi reżyser. - Zasłużyliście na to! Dużo pracy w to włożyliście i serca. Dziś powinniście świętować. - Jesteśmy zachwyceni. Nikt się tego nie spodziewał. Zasiadamy do stołu. Czuję się trochę nieswojo, ale na szczęście Pablo włącza telewizor. Zaczyna się! 

Czuję te emocje. Każdy z nas ogląda wspólne dzieło z uśmiechem na twarzy.

- Czy ja tak naprawdę brzmię? - Pytam w trakcie przerwy.

- Tak. Ja swojego głosu też nie poznaję - śmieje się Facu.

- Trzeba się przyzwyczaić - Stwierdza Rugerro i szepcze coś do ucha Mechi. Ta wybucha śmiechem.

- Ej! Nie ładnie tak! W towarzystwie nie wypada szeptać - oburza się Pablo. Ostatnio go nie poznaję. Coraz częściej naskakuje na Mechi i na nas. Może ma to związek z jego wyjazdem?

- Cudowną wiedźmę gram nieprawdaż? - Mechi jest zauroczona odcinkiem.

- Przepiękną. Masz ogromny talent. Dlaczego nam go prędzej nie ujawniłaś? - Z drugiej strony stołu dobiega nas głos Cande.

- A ja! Taka szara myszka w cieniu Ludmi. 

- Naty! Czemu zabierasz głos? To ja tu błyszczę - Wciela się w swoją postać blondynka.

- Cii.. Zaczyna się! - Uspokaja nas Lodo.

*

Podczas seansu każdy z nas dorzucał swoje trzy grosze. Raz to Facu zaczął nawijać, że jest jeszcze bardziej przystojny w tej czapce i że powinien w takiej chodzić. Co chwilę Cande skrywała twarz w dłoniach i piszczała "Boże jak ja wyglądam! Przełączcie to!". Jorge też komentował swój występ. Ja siedziałam cicho i wspominałam to co działo się na planie.

Przy napisach końcowych wybucha jeden wielki aplauz. Wszyscy wiwatujemy i gratulujemy sobie dobrej roboty. Jestem szczęśliwa. Nigdy nie sądziłam, że to będzie aż tak cudne.

- Jak na pierwszą rolę to wypadłaś znakomicie. - Oznajmia mi Jorge i całuje w policzek. Czuję napływające ciepło.

- Nie przesadzaj. Ty grasz sto razy lepiej. 

- I kto tu przesadza? Jorge ma rację. - Za chłopakiem wstawia się jego dziewczyna. - Posłuchaj nas. Grasz całą sobą i to sprawia, że nie jesteś sztuczna.

- Tini? Pamiętasz to pierwsze spotkanie Tomasa i Violi? - Pyta Pablo.

- Do dziś mnie jeszcze wszystko boli. - Żartuję.

- Proszę zapomnij o tym. To dla ciebie. - Podaje mi babeczkę z jagodami. I jak tu mam nie zapomnieć?

- A o czym miałam zapomnieć? - Na jego twarzy rozkwita uśmiech.

♪♪♪

Dziś znów mamy dzień wolny. Wydaje mi się, że wczoraj nie nastąpiło. Nie było wcale premiery i tej cudownej uczty. Kolejny SMS. "Nie mogę uwierzyć w to, że ty na prawdę grasz Violettę! BFF". Czyli jednak to prawda. Umówiłam się z Mechi w centrum handlowym. Za godzinę powinnam tam już być. 

Wychodzę z domu. Ledwie otwieram furtkę a tu zza rogu idzie moja sąsiadka. O nie!

- A gdzie ty się wybierasz?! Przecież jest sobota dzień szkolny! - Bulwersuje się staruszka.

- Proszę pani. W soboty od piętnastu lat nie ma już prowadzonych lekcji. - Tłumaczę jej, lecz nie przynosi to rezultatów od kilku lat.

- Kiedy ty ostatnio byłaś w szkole? Ciągle cię widzę z obcymi ludźmi siedzieć! - Mam dosyć.

- Proszę pani, ja się pani spowiadać nie muszę. Do widzenia! - Rzucam i przyspieszam kroku by zgubić niepokojącą mnie kobietę. Czasem na prawdę mam jej już dość. Idę zamyślona. Nie zwracam uwagi na innych. Nagle z kimś się zderzam.

- Przepraszam, nie chciałam. - Oznajmiam. Wpadłam na jakąś jedenastolatkę. Dziewczynka zaczyna piszczeć. - Nic Ci się nie stało? - Pytam z troską.

- Tttoo ty jesteś Violetta?! Proszę powiedz, że tak!!! - O co jej chodzi? 

- Eee.. Ty mnie chyba z kimś pomyliłaś. 

- Nie! To ty jesteś tą dziewczyną z Disney Channel! To ty! To ty! To ty! - Mała szybko zbiera swoim zachowaniem widownię.

- Tak, masz rację to ja. - Nie rozumiem entuzjazmu tej dziewczynki.

- Dasz mi autograf? Proszę, proszę, proszę! - Składa rączki w gest błagania.

- Dobrze. Masz jakąś kartkę lub coś do pisania? - W mojej torebce nie mam tych rzeczy a zdaje mi się, że są potrzebne.

- Mam długopis. Napisz mi na ręce. Proszę! - Wyciąga do mnie swoją dłoń. Delikatnie podpisuję się na jej nadgarstku. - Jesteś super! - Przytula się do mnie. To jest bardzo miłe i dziwne za razem uczucie.

Jedenastolatka nie była jedyną proszącą o mój autograf. Po drodze rozdałam z dwadzieścia autografów oraz dostałam długopis od jednej napalonej dziewczyny. Nikt z nich nie zwrócił się do mnie Martina. Skandowali tylko Violetta. Czyżbym już do końca miała mieć taką łatkę z napisem Violetta Castillo? 

- Hej! Co taka jesteś smutna? - Z zamyślenia wyrywa mnie Mechi.

- O! Nie zauważyłam Cię. Przepraszam! - Rzucam się jej na szyję.

- Nie odpowiedziałaś na moje poprzednie pytanie.

- Dzieci nazwały mnie Violettą i prosiły o autografy.

- To chyba dobrze? - Nie, nie jest dobrze. Mam na imię Martina Stoessel! Nie chcę mieć na imię Violetta. - Dlaczego tak spochmurniałaś? Chodź na małe zakupy! To zawsze poprawia humor. - Ciągnie mnie do pobliskiego sklepu.

- Ludmiła?! Zostaw naszą Violettę w spokoju! - podbiega do nas moja pierwsza fanka. Przytula mnie i kieruje gniewny wzrok na biedną Mechi. - Co ty jej chciałaś zrobić?

- Aniołku jak Ci na imię? - Przyjaźnie uśmiecha się do niej blondynka.

- Lucia. Zostaw ją! - Broni mnie dziewczynka.

- Ale my jesteśmy tylko na zakupach. I ja nie jestem Ludmiła. Mam na imię Mechi. Mogłaś mnie pomylić, bo ja tylko gram Ludmi. A to nie jest wcale Viola tylko Tini. - Tłumaczy jej słodkim głosem Mercedes.

- Jak to? Nie rozumiem. - Widzę łzy w oczach małej.

- Nie płacz. Nie musisz tego rozumieć. Chcesz autografy Violi i Ludmi? Inne dziewczynki będą Ci zazdrościć. - Wyjmuję z torebki długopis. Lucia wyjmuje z kieszonki kartkę papieru.

- Na prawdę dacie mi autografy? A mogę mieć z wami zdjęcie? 

- Tak. Tylko uśmiechnij się! Z smutną buzią ci nie pasuje. - Od razu na jej twarzy pojawia się wielki uśmiech. Podpisujemy się na kartce i robimy zdjęcie jej komórką.

- Dziękuję! - Przytula nas i wybiega ze sklepu.

- Nadal masz ochotę na zakupy? - Pytam przyjaciółkę.

- Szczerze to nie zamierzam kolejny raz tłumaczyć tego, że nie jesteśmy tymi za kogo nas uważają. - Czym prędzej opuszczamy centrum handlowe.

♪♪♪

Codziennie na swojej drodze spotykam dzieciaki wołające do mnie Violetta. Już nawet nie tłumaczę im, że nazywam się Martina. Z jednej strony się cieszę, bo jestem popularna a z drugiej... Popularność jest ciężka, boli. Na każdym kroku czuję, że jestem obserwowana. I w rzeczywistości tak właśnie jest. Dopiero na planie mogę odetchnąć, ale nie na długo... Kamery. Są wszędzie. Śledzą każdy mój ruch gdy wcielam się w rolę. Dobrze, że mam przyjaciół. To właśnie oni mnie utrzymują. Są podporą dla mnie. Gdyby nie oni... Wylądowałabym już dawno w psychiatryku. Dziś mam udzielić wywiadu. Stresuję się. Muszę wypaść jak najlepiej.

Idę w wyznaczone miejsce. Na całe szczęście jest nim nasz serialowy salon. Jestem tak jakby w moim drugim domu. Czuję się bezpiecznie. Muszę przyjść na spotkanie za 30 minut. Sporo czasu, ale to ja wolę czekać na kogoś niż być tą oczekiwaną. Chociaż... Skoro mam tyle czasu a mój cel jest tuż za rogiem... Po co tracić czas? Są tu ciekawe zdjęcia. Nie przyglądałam im się wcześniej. Może to właśnie ten czas?

Nie zastanawiając się dłużej przechodzę do pierwszego zdjęcia. Jak śmiesznie tu są ci ludzie przebrani! A na drugim zdjęciu... Piękna scena na plaży.. Piknik.. Gra w siatkówkę.. Spojrzenie dwóch zakochanych ludzi.. Zdjęcia mnie fascynują. Wyobrażam sobie tamte momenty, dalsze historie. Jestem już przy ostatnim zdjęciu. Szkoda. Warto było im poświecić ten czas.

Spoglądam na zegarek. Zostało 15 minut. Muszę się pośpieszyć. Mijam zakręt i wpadam na Jorge. Na moje nieszczęście ma ze sobą kubek z kawą. Poprawka: Miał. Teraz kubek leży na podłodze zgnieciony a jego zawartość mam na bluzce i spódnicy.

- Ah! Jaka ze mnie niezdara! - Wykrzykuję ze złością.

- To moja wina, przepraszam. Nie zauważyłem Cię! - Tłumaczy się chłopak. - Może chusteczka pomoże?

Zbliża dłoń z chusteczką do plamy. Wiem, że to nie pomoże.

- Jorge. Pomyśl logicznie. Na taką plamę tylko pranie jest dobre.

- Tak masz rację. Co tu robić? Szłaś na coś ważnego? - Pyta prawie blady.

- No za jakieś 10 minut mam wywiad. - Podchodzę do najbliższej ławki i na niej siadam. Dlaczego dzisiaj?!

- Ja przepraszam. Muszę bardziej uważać. - Siada koło mnie. - Masz tu.. Ech raczej nie.

- Dokończ, proszę. Może pomoże? - Uśmiecham się do niego.

- Tak myślałem, że może masz coś do przebrania. Ale..

- Tak! Jesteś wielki! - Rzucam mu się na szyję. Cały sztywnieje, ale szybko rozluźnia się i odwzajemnia gest.

- To chodźmy. Musimy coś wykombinować. Mamy coraz mniej czasu! - Chwyta mnie za rękę i biegniemy do garderoby.

Staram się biec szybko lecz w moich butach jest to niewykonalne. Nie są aż tak wysokie, ale i tak mnie spowalniają. W głowie słyszę tykanie zegara. Każdą minutę, każdą sekundę. Mamy coraz mniej czasu. Dobiegamy do garderoby. Jest zamknięta.

- Dlaczego ją zamknęłaś? - Pyta zdyszany chłopak. Nerwowo przeczesuję torebkę w poszukiwaniu kluczy.

- Nie mam pojęcia! Tak jakoś... Gdzie one są?! - Wyrzucam zawartość torebki na podłogę. Na całe szczęście nie noszę w niej niczego co mogłoby się łatwo potłuc. Nie ma ich.

- Jesteś pewna, że dawałaś je do torebki? - Klęka obok mnie i pomaga mi sprzątać. - Może masz je, no nie wiem, w kieszeni?

- Ale w spódnicy nie ma kieszeni! - Wstaję i pokazuję mu na ubranie. - Widzisz?

- Może Ci wypadły po drodze.. Zaraz! A tu? Chyba nie sprawdzałaś. - Podaje mi torebkę. Rzeczywiście. O tym miejscu zapomniałam. To do tej kieszonki zwykle wkładam ważne rzeczy. W środku widzę małego, pluszowego misia i przyczepione do niego klucze.

- Dzięki. - Drżącą ręką otwieram drzwi. Jeszcze nigdy aż tak się nie denerwowałam!

- Gdzie masz jakieś zapasowe ubrania? - Pokazuję mu na szafkę stojącą w rogu pokoju. Chłopak podbiega do niej i wyciąga pierwsze lepsze ubrania. W tym samym czasie ja zdejmuję buty. - Masz. To powinno być dobre.

Szybko zdejmuję z siebie zbrudzone ubrania. Myślę tylko o upływającym czasie. Do garderoby wchodzi roześmiana Mechi. Tuż za nią podąża Pablo.

- Co tu się dzieje?! - Przyjaciółka blednie. O co jej chodzi? Już wiem. Stoję w samej bieliźnie, trzymając w ręku czystą spódniczkę, a obok mnie stoi Jorge. Ja na jej miejscu zapewne tak samo bym zareagowała.

- Mechi nie mamy czasu! Szybo Tini, ubieraj się i biegniemy. - Dziewczyna ma coraz większe oczy.

- Wszystko Ci wytłumaczę! - Mówię, ubierając bluzkę. - Ale nie teraz! - Siadam na kanapie i wiążę buta. Jorge zakłada mi drugiego, chwyta za rękę i ciągnie w stronę salki jadalnej. Pośpiesznie zerkam na zegarek. Zostały trzy minuty! Biegniemy. Mijamy spacerujących aktorów. Czas leci. Czuję, że się spóźnię. A przecież wyszłam specjalnie wcześniej! Dlaczego to mi się zdarzyło właśnie dzisiaj?! Przypominam sobie minę mojej przyjaciółki jak mnie zobaczyła w garderobie. Momentalnie zaczynam się śmiać.

- Co Cię tak rozbawiło? - Odwraca się do mnie Jorge.

- Przypomniałam sobie minę Mechi. - On także zaczyna się śmiać. Jesteśmy już blisko. Mijamy pechowy zakręt i wbiegamy do salki. Nikogo jeszcze nie ma.

- Spóźniliśmy się?! - Siadam załamana na najbliższym krześle. Chłopak spogląda na zegarek.

- Nie sądzę. Jesteśmy punktualnie. - Stara się przestać dyszeć. Siada naprzeciw mnie. - Nigdy więcej! Nigdy więcej nie kupię sobie kawy i nigdy więcej z nią nie pójdę korytarzem. - Uśmiecha się do mnie i chwyta moje dłonie. - Muszę się nauczyć, że przy tobie jestem skazany na takie akcje jak dzisiejsza. Ostrzeż mnie następnym razem gdy będziesz planowała coś takiego. - Teraz to ja się uśmiecham. Jak ja mam go niby ostrzec skoro sama nie znam dnia ani godziny? - Wiesz.. Teraz mi się coś przypomniało i będziesz za to na mnie wściekła. - Patrzy mi prosto w oczy. Widzę w jego oczach szczerość.

- Co Ci się przypomniało? - Pytam.

- Przypomniało mi się, że szedłem wtedy do twojej garderoby by Ci powiedzieć, że wywiad został przeniesiony na jutro.

- Co?! - Zrywam się na równe nogi. Ten cały pośpiech był na nic?!

- Całkowicie o tym zapomniałem. Byłem zbytnio zajęty pomaganiem Ci. - Czyli nasz wysiłek poszedł na marne. Czuję jak opuszczają mnie siły. - Ale od dawna nie byliśmy tak blisko jak dziś. Może wreszcie nadszedł czas na pogodzenie się? - Proponuje.

- Wątpię w to. To nie czas. Jeszcze nie nadeszła ta chwila. - Odpowiadam i pośpiesznie wychodzę z pomieszczenia.

Ostatnie dni na planie już minęły. Zakończyliśmy produkcję serialu. Możliwe, że już nigdy nie powrócę na plan - zostanę zapomniana. To nie boli aż tak bardzo. Boli i to okropnie myśl, że nie zdobyłam się na przebaczenie. Zniszczyłam coś pięknego co mnie łączyło z Jorge - przyjaźń. Czy kiedykolwiek jeszcze go zobaczę? Czy mu przebaczę?

23 komentarze:

  1. Dobrze wszystko ;DD
    Cieszę się, że zaczynasz pisać drugi sezon, bo pierwszy to wiesz... a drugi to już Martina taka oswojona, i wgl ;pp
    Czekam na next'a^^
    Całusyy ;*
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże Genialny !!! ♥
    Dlaczego ona nie chciała sie pogodzić ;__:
    Jejku czekam z utęsknieniem an kolejny !! !! !!!
    Kocham twoje opowiadania ! : D

    OdpowiedzUsuń
  4. O jesteś! ♥
    Genialny rozdział *.*
    Hahha.. i to w garderobie :D
    nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział. czekam na kolejny sezon. mam nadzieje ze szybko się pojawi. całusy.
    (dziewczyna od drugiej szansy)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu :)
    http://jortini-only-love.blogspot.com/2014/09/podwojna-nominacja-do-liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak tutaj Jorge i Tini nie będą razem to się zastrzelę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, nie... Jest tyle rozdziałów z nimi... no i będą jeszcze... ;)

      Usuń
  8. "- Proszę zapomnij o tym. To dla ciebie. - Podaje mi babeczkę z jagodami. I jak tu mam nie zapomnieć?

    - A o czym miałam zapomnieć? - Na jego twarzy rozkwita uśmiech." ♥
    Kocham ten moment do góry napisany ♥
    Pablini! ♥
    czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D
      Wiedziałam, że Tobie się spodoba :D
      Dzięki ♥

      Usuń
  9. hhaha tym momentem w garderobie to mnie zastrzeliłaś. Ciekawe co sobie Mechi pomyślała kiedy Tini była w samej bieliźnie a Jorge tuż obok niej? Oj masz ta swoją wyobraźnie XD
    Ok nowy sezon, nowe postacie, ale mam nadzieje że między Jorge a Tini się nic nie zepsuje, a wręcz polepszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Nie wiem co robiłam gdy akurat ten moment pisałam i nwm co ja wtedy myślałam, bo to było już dawnooo...
      Ale wyobraźnię to chyba rzeczywiście mam :D
      Dziękuję :D

      Usuń
  10. Cudowny rozdział. Czekam na więcej.
    Przepraszam za reklamę ale ja też piszę świetnego bloga więc chętnych zapraszam
    http://dziwnahistoriatiniijorge.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy ciąg dalszy ? :'( czekam z utęsknieniem :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana kiedy następny rozdział, bo zaraz oszaleję *.* ! <3 <3 <3 Pozdrawiam cieplutko ;**

    OdpowiedzUsuń

Napisanie komentarza zajmuje chwilkę. A każdy z nich sprawia mi ogromną radość.