Prawdziwe szczęście, którego szukamy
jest najczęściej inne niż je sobie wyobrażaliśmy.
Jest tajemnicą, która przekracza nasze ludzkie wyobrażenia.
~ ks. J.T.
Jutrzejszy dzień ma być jednym z trudniejszych. Mamy nagrywać coś podobnego do teledysku. Najgorsze jest to, że nie czuję się za dobrze na łódce. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Dobrze, że będę mieć na sobie kapok.
Siedzimy właśnie z Mechi w garderobie. Maluję paznokcie. Szkoda, że ulubionym kolorem Violi jest jasny fiolecik, róż i inne dziewczęce kolory. Dlaczego nie ciemne albo chociaż pastelowe? Czy proszę o tak dużo?
- Kiedy zamierzasz mu wyznać to co czujesz?
Niespodziewanie pytam Mechi. Biedulka chyba właśnie o nim myślała, bo zrobiła się czerwona jak burak.
- Nie wytrzymamy za długo z ukrywaniem tego. - Mówię.
Od pamiętnej rozmowy w moim pokoju minęły już dwa tygodnie. Nie mam pojęcia jak udaje nam się utrzymywać to w tajemnicy przed wszystkimi.
- Jak nadejdzie odpowiedni moment to mu powiem. - Te słowa słyszę już któryś raz z rzędu. - To aż tak widać?
- Szczerze to Lodo, Clara, Cande i Alba nie wykazują zainteresowania więc najprawdopodobniej nie widać tego. - Uspokajam ją.
Niedawno Pablo pytał się mnie, czy Mechi coś do niego czuje. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Tak bardzo Chciałam powiedzieć mu prawdę ale nie mogłam. Straciłabym przyjaciółkę. Dobrze, że nie powiedziałam "Przykro mi, jesteś dla niej obojętny". Wtedy wszystko bym popsuła.
- Stresujesz się przed jutrzejszym dniem? - Pyta Mechi.
- I to jak! Ja i łódka nie idziemy w parze. Wiesz, że...
Nagle otworzyły się drzwi garderoby. Do pokoju weszli Pablo i Jorge.
- Chciałybyście z nami pograć w kosza? - Zadaje pytanie Pablo.
Kieruje je głównie do Mechi. Oj coś się kroi. Czuję to.
- A dlaczego nie weźmiecie dziewczyn z czwórki?
Podejrzliwie spogląda na nich Mechi. Ona też to czuje. Ciekawe co zaplanowali... I czy słyszeli o czym przed chwilą rozmawiałyśmy..
- Bo byłby tłok. - Pomógł Jorge.
Tym razem mu się udało. Spojrzałam prosząco na Mechi. Coś się wydarzy. Czuję to po postu! Chociaż chyba też bym wolała mniejsze towarzystwo..
- No nie wiem... Nie patrz tak na mnie! - Zwraca się do mnie. - Ok idę - podnosi ręce do góry. - Poddaję się.
Chwytam ją za rękę i kierujemy się do sąsiedniej garderoby. Za nami podążają chłopcy.
Tak jak się w głębi spodziewałam wszystko jest już przygotowane. Prawie wszystko. Brakuje tylko szklanek i napoi. Patrzę pytająco na Jorga. On puszcza do mnie oko i kiwa głową. Ok, przemilczę to.
- No dobrze więc jakie są składy i na jakich zasadach gramy? - Pytam.
Widzę ulgę w oczach Jorga. Pablo też spojrzał na mnie. Jego oczy mówią "dziękuję".
- Oczywiście, że gramy na moich zasadach. - Zaczyna się śmiać Pablo.
Chyba to był żart. Uśmiecham się.
- W takim razie jakie są twoje zasady? - Pytam i już wiem jaka jest odpowiedź.
- Moje zasady brzmią: Bądź sobą tylko uważaj by innym nic się nie stało.
- Serio? A nie czasem: Moja zasada brzmi nie ma żadnych zasad? - Zbił mnie z tropu.
- Mniejsza z tym. Gramy! - Wtrąca się Mechi.
Pablo jest zdziwiony jej reakcją. Nie tylko on. Jorge niespodziewanie odchrząkuje.
- Pablo zapomniałeś o czymś.
- O czym? - Zwraca się do Jorga.
- Nie przyniosłeś soków i szklanek. Tini pójdziesz ze mną po nie? - Zwraca się do mnie.
Pięknie to rozegrali. Nie spodziewałam się takiego zwrotu. Potakuję. Zostawiamy Pabla i Mechi samych.
Ciekawa jestem czy sobie wszystko wyjaśnią. Bo przecież po co by "zapomnieli" o napojach?! Musieli to od pewnego czasu planować... Od jak dawna Jorge jest w to zamieszany?
- Słuchasz mnie? - Z rozmyślań wyrywa mnie chłopak.
- Tak. Zgadzam się z tobą.
Niespodziewanie on nachyla się nade mną. Staję wystraszona.
- Co ty wyprawiasz?! - Nie wiem dlaczego szepczę, ale ta sytuacja mi się nie podoba.
- No co? Pytałem się czy Ci się podobam... Nie zaprzeczyłaś.
- Więc próbowałeś..
Jestem wstrząśnięta. Jak on śmie?!
- Tini uspokój się.
Chwyta mnie za ramiona. Patrzymy sobie w oczy. Mają cudowny odcień...
- Nie bój się, przecież nie mógłbym. Żartuję. - Uśmiecha się do mnie. - Z czystej ciekawości o czym
myślałaś?
- O Mechi... Jakie soki wybieramy? - Szybka zmiana tematu nie jest zła.
- A jaki jest twój ulubiony?
- Eee... Szczerze to nie mam pojęcia. - Zaczynamy się śmiać. - Może być ten. - Pokazuję na malinowy.
- Okej to ja wezmę jeszcze pomarańczowy. Poszukasz szklanek?
Dobrze, że chodzę tu z Mechi w czasie przerw. Czuję się tu jak w domu. Wiem gdzie każda szklanka ma swoje miejsce. Wybieram cztery i podchodzę do Jorga. Rozmawia z kimś przez telefon. Chcąc, nie chcąc, słyszę kawałek rozmowy.
- Byłaś u lekarza? Mam nadzieję że wszystko jest okej, bo jak będzie inaczej to... - Załamał głos. Chyba nie powinnam tego słuchać ale ciekawość nie pozwala mi odejść. - Proszę nie płacz. Kocham Cię i będę z tobą w tych trudnych dla nas chwilach. Kochanie proszę nie płacz. Postaram się być jak najprędzej w domu. Ja Ciebie też.
Zaczynam się wycofywać. Dzielą nas dwa metry. Mam nadzieję, że się nie zorientuje, że słyszałam jego rozmowę.
- Znalazłam szklanki. - Mówię.
Podchodzę do niego z uśmiechem na twarzy. Po Jorge nic nie widać. Tak jakby nie było tego telefonu.
- Miałem zamiar iść już cię szukać. - Zaczyna żartować.
- Yhm na pewno. Bo ty się tak o mnie martwisz.
Idziemy z powrotem do garderoby chłopaków. Mam nadzieję, że daliśmy im wystarczająco dużo czasu na wyjaśnienia. Jorge puka do drzwi. Otwiera Mechi. Ma dziwny wyraz twarzy. Albo tak świetnie udaje albo siedzieli cicho jak myszy pod miotłą.
- Przynieśliśmy napoje i szklanki. - Mówię ze śmiechem. Wchodzę głębiej. Pablo coś gra na gitarze. Poznaję ten utwór. Grał mi go podczas sesji. Czyli jednak za prędko. Patrzę pytająco na chłopaków.
- Jakie macie soki? - Pyta zainteresowany nagle napojami Pablo.
- Mamy..
- Przepraszam Cię! Na śmierć zapomniałem, że nie przepadasz za miętą.
Mój wzrok trafia na Jorge. Nieźli z nich aktorzy.
- To trzeba będzie je wymienić. Pójdziesz ze mną? Jakiś scenarzysta dziwnie się na mnie patrzył i... Wolę żeby ktoś ze mną szedł. - Wymyśliłam na szybko.
Widzę podziw w oczach Jorga i zdziwienie Pablo. Wychodzimy z pokoju i oddychamy z ulgą. Co tu się właściwie wyprawia? Chyba powinni mnie prędzej wtajemniczyć w plan. Może nie zrobili tego z obawy, że wszystko wygadam?
- Udało nam się. - Obejmuje mnie Jorge. - Dzięki. To dla mnie i Pabla dużo znaczy.
Nagle przypomina mi się podsłuchana rozmowa. Kim jest osoba z którą rozmawiał?!
- Czemu się nie cieszysz?
- Ja? Przecież jestem... - Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że w kilka sekund spochmurniałam. - Nikt jeszcze nie starał się o mnie tak jak Pablo o Mechi.
Muszę jakoś wybrnąć nie wspominając o podsłuchanej rozmowie. Nie powinnam jej w ogóle słyszeć.
- Jesteś jeszcze młoda. Czternaście z hakiem to..
- Dobra nie kończ! - Podnoszę ręce w geście protestu. - Pomarzyć zawsze można.
Oboje wybuchamy śmiechem. Zawsze myślałam, że przyjacielem może zostać osoba góra o rok starsza ode mnie. A jednak. Jorge nie zważa na mój wiek. Nie różnię się dla niego od innych. Podobnie jest z resztą obsady. Wiek nie gra tutaj roli, jednak muszę czasem się hamować.
- A co powiesz na to: Bardzo się cieszę, że jesteś tu ze mną. Lepszej towarzyszki nie mogłem sobie wyobrazić. - Całuje mnie w policzek.
- Miłe to z twojej strony. - Nie wiem co gadam. - Ale proszę nie pogrywaj ze mną! To mi zniszczy psychikę.
- Człowiek stara się jak umie ją pocieszyć a ona "zniszczysz mi psychikę".
Wznosi oczy do nieba i kręci głową. Zabawnie przy tym wygląda. Dlaczego wcześniej się nie spotkaliśmy? Dlaczego tata nie zabierał mnie nigdy na plan różnych seriali? Mogłabym się tyle nauczyć i tyle różnych osób poznać!
- Ojej dziękuję nie musiałeś. - Przytulam go.
- Dobra, koniec tych czułości. Zostaw je dla swojego przyszłego chłopaka, bo zaraz będą się rozchodzić różne pogłoski. Wiesz.. Ściany wszędzie mają uszy.
- Masz rację. Chyba nie ma tutaj kamer?
Zaczynam się śmiać. Jorge nagle traci humor. Zaczyna się rozglądać. Chyba szuka tych kamer. Ale ja przecież żartowałam.
- Dobra chodź do środka. Wyglądamy podejrzanie stojąc przed garderobą. Ale po cichu. Nie chcemy im przecież przeszkodzić!
Napomina mnie i cicho otwiera drzwi. Czuję się jak w filmie. Wyobrażam sobie, że zza zakrętu wyjdzie podejrzany mężczyzna z nożem za plecami.
- Ciiii..
Słyszymy gitarę. Po chwili dołącza do niej śpiew Mechi. Śpiewa cicho. Przerywa i zaczyna nucić. Teraz swój popis zaczyna Pablo. Znam tą piosenkę. Zapadła mi głęboko w pamięć. Czułam się wtedy jak.. Nie wiem jak. Po prostu było cudownie. Te oczy. Mechi ma farta. Rozbrzmiewają pierwsze takty. Lecz tych słów nie znam.
To jest przeznaczenie
Czy jestem dla ciebie ważny?
Nie wiem co powiedzieć
Nie pragnę rozmowy
Daję Ci ciszę
I słucham tego co mówisz
Bo lubię cię słuchać gdyż
Jest jedna piosenka
Która opisuje
Bicie mojego serca
Każdy twój gest
Sprawia, że czuję, że
Znam Cię od zawsze.
Czuję napływające łzy. Te słowa.. One mają taki wielki przekaz. Cudownie pasują do zaistniałej sytuacji. Gitara cichnie. Słyszę bicie serca Mechi. Stop. To raczej moje. Rozbrzmiewają kolejne akordy.
Dla twojej miłości odrodzę się,
Bo jesteś dla mnie wszystkim.
Jest mi zimno, bo nie mam cię,
I niebo zszarzało ah...
Mogę czekać tysiąc lat,
Marząc, że przyjdziesz do mnie.
Bo to życie nie jest życiem bez Ciebie.
Chcę, wpisać się w twoją ciszę
I zatrzymać czas.
Poruszać się między naszymi pocałunkami
I rosnąć razem
Mogę czekać tysiąc lat marząc,
Że przyjdziesz do mnie.
Bo to życie nie jest życiem bez Ciebie.
Nie powinnam tego słyszeć. To jest najszczersze wyznanie Mechi. Czuję, że Jorge chwyta mnie za rękę. Spoglądam na niego. W jego oczach można odczytać troskę. Widzę stróżki łez na jego policzkach. Nie spodziewałam się tego po nim. Wyprowadza mnie z pomieszczenia.
- Muszę Ci coś powiedzieć. Wiem, że słyszałaś moją rozmowę. - Jestem przerażona. - Chodźmy do ciebie.
Boję się. Przecież mogłam odejść jak się zorientowałam, że jest to prywatna rozmowa. Martwię się o moją przyjaźń z Jorgem. Ale czy na pewno? Czy nie chodzi mi o coś innego? Odganiam te myśli. Muszę być gotowa na wszystko. Nawet na najgorsze.
Wchodzimy do mojej garderoby. Panuje tu względny porządek - jak na pokój dwóch nastolatek. Siadam na tapczanie i robię miejsce dla chłopaka.
- Wiesz, że nieładnie jest podsłuchiwać czyjeś rozmowy? - Siada koło mnie.
- Tak wiem, ale ja.. Nie potrafiłam odejść. Zwykle się tak nie zachowuję.
Jest mi wstyd. Jestem głupią dziewczyną, która myśli, że jej wszystko wolno. Nie tak mnie wychowywali rodzice..
- Proszę nie smuć się. Nie lubię gdy masz taką minę. - Przytula mnie. Tego się nie spodziewałam. - I tak miałem zamiar wam o tym opowiedzieć. Tylko, że nie wiedziałem jak.
Jestem zdezorientowana. Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam, że dostanie mi się za to przewinienie.. A tu coś takiego.
- Więc z kim rozmawiałeś przez telefon? Z dziewczyną?
Z trudem wymawiam ostatnie słowo. Dziwne.. Przecież jest to normalne słowo. Ale w jednej chwili stało się ciężkie..
- Tak. Ma na imię Stephanie. Jesteśmy razem od.. Od dłuższego czasu. Chyba nawet od HSM. - Zaczyna się śmiać. Jak można nie wiedzieć od jakiego czasu ma się dziewczynę bądź chłopaka? Dziwne.. - Od kilku dni męczy nas pewna sprawa. Dlatego dzwoniła do mnie dzisiaj. Jej mama jest w szpitalu, ale nie będę mówił dlaczego, bo to jest hm.. Nieistotne. Ostatnio byliśmy na rolkach. Steph coś ugryzło w rękę. Nie wiem co, może jakaś muszka.. Mniejsza z tym. Miejsce ugryzienia strasznie spuchło. Pogorszyło się też jej samopoczucie. Cały czas jest zmęczona i śpiąca. Martwię się o nią.
- Przykro mi. - Biedna dziewczyna. Byle to nie było coś poważniejszego, bo Jorge załamie się całkowicie. - Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Dzięki. Dobrze Cię mieć. - Całuje mnie w policzek. To takie miłe. - To może pójdziemy już do gołąbków. Miejmy nadzieję, że wyjaśnili sobie już wszystko.
- Oj miejmy nadzieję. Dłużej chyba nie wytrzymam z pełną wątpliwości Mechi.
Zaczynamy się śmiać. Dobrze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.
Dochodzimy do garderoby. Zza drzwi słychać śmiech. Spoglądam pytająco na Jorga. Kiwa głową na tak. Otwiera drzwi i wchodzi pierwszy, by rozeznać się w sytuacji. Robi mi przejście. Wchodzę do środka. Mechi z Pablem siedzą na tapczanie. Przyjaciółka trzyma gitarę.
- Co myślicie o małym karaoke?
Spogląda na Pabla. Uff. Wyjaśnili sobie wszystko. Podchodzę do nich i ich przytulam.
- Tak się cieszę. Możemy pośpiewać... Jak myślisz Jorge? - Spoglądam na niego.
- Ale pamiętajcie! Ja nigdy nie fałszuję. Ja tylko śpiewam na inną melodię.
Chłopak puszcza do mnie oko. Yhm... Bo mu uwierzę.
- Chciałabym zauważyć, że my też nie fałszujemy! Nie zapominaj o tym.
Podchodzę do stolika, na którym zostawiłam szklani z sokiem. Gdzieś zapodzialiśmy z Jorgem jeden z nich. Chyba czeka w mojej garderobie. Rozlewam napój do czterech szklanek i każdemu wręczam jedną.
Zabawa trwa na całego. Nie spodziewałam się, że tak dobrze można się bawić śpiewając a właściwie wyjąc w rytm gitary. Chociaż z tym rytmem to też nie wychodzi. Nie wiem w którym momencie moja głowa wylądowała na ramieniu Jorga.
- Przepraszam.
Siadam prosto i spuszczam wzrok. Co ja robię? Zachowuję się jak idiotka.
- Mnie to nie przeszkadza. Było to miłe i wiem, że jest wygodne, bo Steph całymi dniami potrafi tak siedzieć.
Steph. Współczuję jej a za razem coś mnie zaczyna boleć. To jest takie dziwne. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z czymś takim. Mam nadzieję, że przejdzie szybko.
Brzmią akordy mojej ulubionej piosenki - "Wierzę Ci". Dopiero tydzień temu ćwiczyłam ją z Susan ale zapadła mi głęboko w sercu. Biorę głęboki oddech i z moich ust zaczynają wydobywać się słowa.
Nie wiem, czy robię dobrze,
Nie wiem, czy robię źle
Nie wiem czy milczeć
Czy może to powiedzieć?
To co czuję
Wewnątrz mnie,
Sprawia, że uważam
Że miłość tak właśnie wygląda
Wbrew mojej woli zaczynam spoglądać na Jorge. Na twarzy pojawia mi się uśmiech. Spoglądam w kierunku Mechi i Pablo. Posyłają sobie uśmieszki. Jakie to urocze.
W każdym momencie
Nie wiem nawet co
Staje się ważne
Obok Ciebie
I wydaje mi się,
Że wszystko jest łatwiejsze
Każdy sen
Staje się rzeczywistością
I znów przenoszę wzrok na Jorge. Czuję ciepło wewnątrz. Mam nadzieję, że nie jestem czerwona jak burak. Co się ze mną dzieje?! Mam nadzieję, że nie jestem chora. Tylko z czego miałabym być chora?
Teraz ziemia może
Być niebem
To prawda
To prawda
Gdy mnie przytulasz
Nie boję się już
Kochać Ciebie
Naprawdę
I czytam to w
W Twoich oczach
Wierze Ci
Wierze Ci
Robi mi się słabo. Wstaję i idę w kierunku stolika po szklankę z sokiem. Nagle widzę przed oczyma gwiazdki... To nie jest dobry znak. Po chwili dostaję mroczków i..
Stoję z Jorge w przepięknym ogrodzie. W włosach mam pełno kwiatów. Jest tu tak pięknie. Ale co ja tu właściwie robię? Dlaczego przyszłam tu z Jorge?
- Kocham Cię Tini. - Mówi do mnie chłopak.
Patrzy mi głęboko w oczy. Nachyla się i całuje. Jestem szczęśliwa. Pragnę by czas się zatrzymał. Chwyta mnie za rękę i prowadzi ścieżką w głąb ogrodu. Zamykam oczy gotowa do następnego pocałunku. Jednak on nie następuje.
Otwieram oczy i widzę pochylonych nade mną przyjaciół. Ich twarze są trupio blade.
- Co się stało? - Szepczę.
Czuję ból w okolicach głowy. Chyba się uderzyłam. Próbuję się podnieść, jednak mam z tym problem. Co się dzieje?
- Tini jak ja się wystraszyłam! Nie rób mi tak więcej! - Widzę w jej oczach łzy. - Zemdlałaś. Leżałaś tak i ja.. Nie wiedziałam co robić. Myślałam, że..
- Proszę nie - Przerywa jej Jorge. - Pablo idź po lekarza. Jak na razie nie wstawaj.
Zwraca się do mnie. Czyli ten pocałunek nie był prawdziwy? Tylko był wytworem mojej wyobraźni? Czuję się paskudnie. Już wiem co mi jest.
Czy tylko mi się wydaje, że ten rozdział jest taki.. Krótki?
Pododawałam do niego sporo, ale chyba za mało..
Z drugiej strony mogłabym go zniszczyć..
Co u was?
Wydaje mi się, że jesteście na mnie źli bądź się obraziliście..
Czy tak jest?
Czy tak jest?
Trafiłam do ciebie jakoś przez przypadek.
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko i teraz mogę coś konkretnego napisać.
Podoba mi się twój pomysł na opowiadanie. Jest taki inny, albo ja nigdy nie trafiłam na nic podobnego.
Wykonanie też niczego sobie, chociaż jest jedno ale: często zmieniasz czasy. Raz jest teraźniejszy, raz przeszły, co utrudnia czytanie.
Podobają mi się te cytaty na początku każdego rozdziału. Długość jest dobra, chociaż to jest tak ciekawe, że wydaje się za krótkie.
Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów.
Pozdrawiam i weny!
[pat-czyli-ognistowlosa]
Dziękuję za komentarz ♥
UsuńBędę zwracać bardziej uwagę na czasy :)
Super rozdział, ale też mi się wydaje krótki. Czekam na kolejne !!!
OdpowiedzUsuń:3 ^^
Dzięki ♥
UsuńKolejny super rozdział. Jak wciągnie to już nie puści hehe ;d Z niecierpliwością czekam na kolejny <3 Darya ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz ♥
Usuńjest szansa że tini będzie z jorge? tak bym chciała żeby było inaczej niż w rzeczywistości
OdpowiedzUsuńSzansa zawsze jest :)
UsuńBędzie sporo momentów Jortini ♥
Naprawdę super, gdybyś tylko dodawała chociaż 2 razy w tygodniu to by było świetnie! Rozdział cudowny, trzeba wydaje się być krótki ;) Czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, Patka :) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nie jest za krótki jest idealny :*
PS. Do wszystkich osób które komentowały przede mną: nie mogą być dłuższe bo zanudzałoby to czytelników, no i trzeba zostawić pomysły na kolejne rozdziały :)
Moja Ola się odezwała *.*
UsuńDziękuję ;***
mimo, że jest trochę Jortini, za którą nie przepadam ... to i tak podoba mi się rozdział ♥♥
OdpowiedzUsuńciekawe co jest Steph ?
Pablo i Mechi ♥
haha ich plan ;p :D
Ja sama nie wierzę, że to napisałam xD
Usuńaaaaaaaaaa więcej Jortini♥♥♥
OdpowiedzUsuńPs: Masz talent dziewczyno
Dziękuję ♥
UsuńWpadaj częściej :D