7 lipca 2014

Capitulo 1

Gdy brałam udział w castingu nie sądziłam, że mnie wybiorą. Po prostu chciałam sprawdzić samą siebie. Zrobiłam to dla zabawy. A jednak mnie wybrali... Nie wiem, co wzięli pod uwagę... Moją grę aktorską? Śpiew? A może mój urok osobisty?... Nie mam bladego pojęcia, co skłoniło ich do takiej decyzji.

Sam casting pamiętam jak przez mgłę. Wiem, że przesłuchiwał mnie jakiś mężczyzna. Pamiętam też pewnego rodzaju lęk.. Ale przed czym? Przecież nie brałam tego na poważnie. Jednak cały czas powtarzałam tekst, który dostałam kilka dni wcześniej. Pamiętam również, że musiałam coś zatańczyć. Powtarzałam kilka razy z choreografem układ a potem musiałam zatańczyć to co zapamiętałam. Ale co przez to chcieli sprawdzić? Hm... Sama nie wiem.
Dziś rozpoczynam nowy etap mojego życia. Wkraczam na drogę, która poprowadzi mnie do sławy. Boję się, bo nikogo nie znam. Po co ja poszłam na ten casting?! Przecież nie wiedziałam wtedy, że mnie wybiorą - odpowiadam sama sobie. Muszę się uspokoić, wziąć kilka głębokich wdechów, uśmiechnąć się i przekroczyć ten niewidzialny próg. Ale moje życie nie będzie już takie same jak kiedyś. Co powiedzą moi znajomi? Czy dam radę? A co będzie jeśli okaże się, że jestem najgorsza aktorką jaką świat widział? 

Zaczynam panikować. Dlaczego nie przyjechałam tu z mamą? Ona by mi dodała otuchy. Biorę głęboki wdech i liczę do dziesięciu. Nie pomaga. Odwracam się na pięcie i podążam w kierunku przystanku autobusowego. Co ja robię? Tak łatwo się poddam?! Przecież to nie w moim stylu. Spoglądam na budynek w którym będę mieszkała w dni pracy. Wydaje się taki nierzeczywisty. Zawsze marzyłam by w nim zamieszkać. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, ale.. Jakie ale?! Nie ma żadnego "ale". Muszę się uspokoić i niech się dzieje, co chce. Dam radę. Może mnie znienawidzić cały świat. Co tam! Pokażę wszystkim, że dobrze wybrali. 

Dłużej się nie waham, przekraczam próg budynku i znajduję się w nowym świecie.

Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to "hura! Udało mi się!", a druga to "Wow!". Z zewnątrz budynek sprawiał wrażenie ogromnego, ponurego.. Natomiast w środku.. Nie mogę się napatrzeć. Hol wygląda niesamowicie. Jest w pastelowych kolorach. Pełno tu foteli i światła. Spodziewałam się tradycyjnego pomieszczenia w szarych, nudnych barwach a to co spotkałam przekracza wszystko. Już lubię to miejsce. 

- Oh! Panna Stoessel! W sam raz! Proszę za mną, oprowadzę. - Wita mnie jakaś nieznajoma kobieta. 
Dziwne to uczucie, gdy widzisz kogoś pierwszy raz a on już cię zna. Na jej twarzy gości uśmiech. Ma może ze trzydzieści lat. Blond włosy zaplotła w tradycyjny warkocz, jednak kilka krótszych kosmyków opada jej na twarz tworząc niepowtarzalną fryzurę. Kobieta idzie przede mną. Nie milknie ani na chwilę. Ja w oszołomieniu idę za nią. Podziwiam wystrój mijanych pomieszczeń. Wszystkie wydają się trochę tajemnicze. 

Dochodzimy do prostych białych drzwi. Obok znajduje się ramka a w niej widnieją dwa nazwiska. Jedno z nich należy do mnie.

- Tutaj jest twoja garderoba. Czy nie będzie Ci przeszkadzać to, że będziesz ją dzielić z inną dziewczyną? - Widać, że się troszczy. Uśmiecham się do niej w odpowiedzi.

- Oczywiście, że mi nie przeszkadza. W sumie to dobrze zawsze móc z kimś pogadać. - Chyba nie wytrzymałabym za długo sama ze sobą. Oszalałabym. A poza tym dzielenie z kimś pokoju zapowiada się interesująco.

- Na pewno się zaprzyjaźnicie. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - Już zyskała sobie u mnie sympatię. Kobieta zostawia mnie samą.

Wchodzę do środka mojej garderoby, która też jest moim nowym lokum. Wygląda dosyć zwyczajnie. Jest przestrzenna i mimo kilku mebli jest sporo wolnego miejsca. Jedna ze ścian przyciąga moją uwagę. Namalowane na niej zostało graffiti. Nigdy dotąd nie zwracałam zbytniej uwagi na ten rodzaj sztuki, jednak ta pokryta rysunkami ściana mnie zachwyciła. Może dlatego, że litery tworzyły mój ulubiony cytat z piosenki. "All you need is LOVE". Z zapartym tchem podchodzę do ściany. Delikatnie, by nie zniszczyć dzieła kładę dłoń na ścianie. Nie mogę wyjść ze stanu w którym się właśnie znalazłam. W końcu odrywam rękę i odwracam się. 

Widzę siebie. Moje brązowe włosy w delikatnych falach okalają mi twarz. W moich oczach dostrzegam iskierki zaciekawienia i podniecenia. Za mną widnieje to cudowne graffiti. 

Stoję przed dużym lustrem. Po prawej stronie lustra stoi zielona kanapa. Natomiast z lewej stolik i mniejsze lustro.

Wyjmuję z torebki komórkę i zaczynam fotografować nowe lokum. Zdjęcia po powrocie do domu od razu pokażę rodzicom. Ale Fran będzie mi zazdrościć! Zapewne siedzi teraz biedaczek w szkole i uczy się mapy Europy. 

Nagle ktoś otwiera drzwi... Pojawia się w nich dziewczyna kilka lat starsza ode mnie. Dużo osób mogłoby pozazdrościć jej urody. Złociste włosy falami opadają jej na ramiona. Ma duże, brązowe oczy i wyraziste rysy twarzy. Na jej widok cała sztywnieję.Muszę wyglądać jak wariatka z tym aparatem.

- Co ty tutaj robisz? I kim jesteś? Jakoś Cię nie kojarzę... Powiedz mi proszę, w jakich filmach grałaś do tej pory??? - Pyta nieznajoma. Czuję lekki szok, lecz znika tak szybko jak się pojawił. Nieznajoma mierzy mnie wzrokiem i.. Czyżbym widziała lekką pogardę w jej oczach?

- Cześć - podchodzę do niej i wyciągam rękę - Jestem Martina Stoessel. Możesz mówić do mnie Tini. Przydzielono mi tę garderobę i jeśli się nie mylę to dzielę ją z tobą. - Uśmiecham się przyjaźnie. 
Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Chyba tym razem nie udało mi się. Co ja bym powiedziała na mój widok? Zapewne uznałabym siebie za czystą wariatkę, małolatę..

- O! Miło mi. Ja nazywam się Mercedes Lambre. Mów do mnie Mechi. I masz rację – szczerze się uśmiecha - dzielę z tobą tą garderobę. Podoba Ci się tu? - Wyciąga ręce próbując objąć pokój. 

Cofam swoje słowa. Czyżby ona mnie polubiła? Albo po prostu się zgrywa. Może stwierdziła, że lepiej się zaprzyjaźnić skoro ma dzielić ze mną pokój.

- Yhm... Bardzo. Ja nigdy jeszcze nie brałam udziału w czymś takim. - Spuszczam wzrok i chyba się rumienię, sama nie wiem, czemu. Myśl o tym, że za niedługo będę rozpoznawalna znów powraca niczym bumerang. Tak samo szybko wraca strach.

- Nie martw się, dasz radę. Będę Ci pomagać. - Mówi tryumfalnie. W jej głosie słyszę odrobinę radości i pociechy. Po co miałaby mi pomagać? Przecież prawie mnie nie zna. 

- To miło z twojej strony. - Odpowiadam. - Kogo grasz? - Pytam. 

Scenariusz dostałam już miesiąc temu. Zdążyłam go całego przeczytać. Znam każdą postać, niestety nie znam odtwórców ról. Mnie przypadła rola głównej bohaterki. Jak na debiut to chyba trochę za dużo. Z chęcią zagrałabym Camilę, którą ponoszą emocje.. Postać Naty też wydaje się znośna. Ale kogo mogła grać Mechi? Czyżby właśnie Camilę?
- Jestem Ludmiła. Supernowa. Kiedy wreszcie dostanę moją wodę?! Naty!!! Yhhhhh... Powinnam ją dawno zwolnić! Pamiętaj! Nie wchodź mi w drogę, wtedy wszyscy będą szczęśliwi. Ludmiła odchodzi! - Obraca się na pięcie i udaje, że wychodzi. Przez chwilę wydaje mi się, że jej słowa są prawdziwe, lecz gdy dziewczyna odwraca się i na jej twarzy widnieje szeroki, szczery uśmiech to wiem, że to, co przed chwilą pokazała było doskonałą grą aktorską. Z wrażenia zaniemówiłam. Czyli jednak Mechi będzie największą jędzą w serialu? Właśnie ona?!

- Byłaś świetna! - Mówię szczerze. Wychodzę powoli z szoku w jaki mnie wplątała. 

- Dzięki - Podbiega i przytuliła mnie. - A ty, kogo grasz? 

Szybko postanawiam odpowiedzieć jej na pytanie tym samym, czym ona mi odpowiedziała. Grą aktorską. Wiem, że nie wyjdzie mi tak jak jej, ale warto spróbować. Tylko co by tu powiedzieć?

- Jestem tu nowa. Niedawno powróciłam z ojcem do Buenos Aires. Chcę chodzić do normalnej szkoły... Ale znając mojego ojca jest to wykluczone. - Staram się mówić niepewnie, bojaźliwie. Ostatnie zdanie wypowiadam z żalem, lekką złością. Chcę wypaść naturalnie. I chyba mi się udaje. 

- O! Już wiem! Violetta! Szkoda, że nasze postaci się nienawidzą. Życie jest niesprawiedliwe! Ale zawsze możemy się przyjaźnić. Jako Tini i Mechi. - Mówi bardzo szybko. Wydaje mi się, że powiedziała to na jednym wydechu. 

Jej słowa jednak wiele dla mnie znaczą. "Możemy się przyjaźnić". Czyli zyskałam sobie nową przyjaciółkę. Właściwie prawie się nie znamy, ale czuję, że taka relacja bardzo mi pomoże.

- To miło z twojej strony. Zapewniam Cię, że moje życie nigdy nie stoi w miejscu. Czasem trzeba trochę poszaleć. - Uśmiecham się, wiedząc, że znalazłam przyjaciółkę, która jest na pierwszy rzut oka podobna do mnie. Mam nadzieję, że ta przyjaźń przetrwa złe chwile naszego życia, bo przecież na tym ona chyba polega, prawda? Ciekawe co powie na to moja przyjaciółka? Zapewne będzie się cieszyć razem ze mną.

- Chodź! Teraz ja Cię oprowadzę. Ale tylko po garderobach innych! - Uśmiecha się i chwyta mnie za rękę. Jej uśmiech jest szczery. Propozycja, którą mi przed chwilą zaproponowała bardzo mi się spodobała. - Jesteś gotowa?

- Gotowa, na co? - Robię zdziwioną minę. Zapominam o moim wahaniu przed wejściem do budynku. Jak ja mogłam bać się czegoś takiego?

- Na podbicie świata ze mną u boku! - Śmieje się i delikatnie dźga mnie łokciem w żebro.

- Z tobą?! Zawsze! - Wykrzykuję i razem z Mechi wybiegamy z garderoby śmiejąc się głośno.

Lepszej osoby nie mogli mi przydzielić. Ona jest wspaniała. Cały czas żartuje i sprawia, że czuję się jakbym tu była od zawsze. Nie można jej się oprzeć. Ma cudne blond włosy. Jest trochę wyższa ode mnie. I na dodatek jest modelką... Jej! Nigdy jeszcze nie poznałam modelki. Sama chciałabym mieć sesje zdjęciowe. Marzę o nich odkąd skończyłam trzy lata.

Stajemy przed pierwszą garderobą. W ramce widnieją również dwa nazwiska, jednak nic mi one nie mówią.  Ciekawa jestem, kim oni są... Mechi puka do drzwi. Nagle strach powraca.

- Proszę! - Słyszymy odpowiedź na pukanie, więc wchodzimy do środka.

Z trudem powstrzymuję krzyk. 

Nieruchomieję.

Przede mną stoi Jorge Blanco! Ten Jorge Blanco! Pamiętam go z HSM i jakiegoś serialu. Nigdy wcześniej bym nie pomyślała, że tak się zachowam na jego widok. Moje koleżanki ze szkoły szalały za nim a ja się z nich śmiałam. Nie sądziłam, że go spotkam. Ze stanu odrętwienia wyrwa mnie Mechi, ciągnąc za rękę. 

- Hej chłopaki! Chciałabym wam kogoś przedstawić - Puszcza moją doń i popycha mnie przed siebie. - Przed wami Martina Stoessel! Początkująca aktorka. Dzielimy razem garderobę. 

Widać, że dobrze się bawi. Ja natomiast mam ochotę stąd uciec, ale nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Nie odzywam się, tylko wpatruję się w chłopaka. Ma na sobie zwykły niebieski podkoszulek i dżinsy. Uśmiech nie słodzi mu z twarzy.

- Cześć! Jestem Jorge. Miło mi cię poznać. Mam nadzieję, że dobrze nam się będzie współpracować. 

Chłopak puszcza do mnie oko i od razu się rumienię. Co się ze mną dzieje?!

- Też mam taką nadzieję. - Mówię lekko drżącym głosem.

- Patrz, co zrobiłeś. Biedna dziewczyna jest przestraszona. - Podchodzi do mnie drugi i przyjacielsko klepie po ramieniu. Momentalnie wracam do siebie. - Jestem Pablo Espinosa. Kogo grasz? - Pyta z nieukrywaną ciekawością.

- Violettę. - Mówię nieśmiało i przypominam sobie słowa Mechi "początkująca aktorka". Ich miny mówią same za siebie. Nie byli przygotowani na taką odpowiedź.

- Yyy... Nie spodziewałem się, że mam do czynienia z najważniejszą tutaj osobą. W czym grałaś do tej pory? - Pyta Jorge. 

Jego głos jest tak jakby oschły. Uśmiech znikł z jego twarzy. Lekko przechylił głowę. Najwidoczniej bardzo jest ciekaw mojej odpowiedzi. 

- Szczerze to w szkolnych przedstawieniach dla rodziców. - Mówię prosto z mostu. - Też jestem zdziwiona tym, że jestem tu z wami. Nie mam pojęcia, dlaczego mnie wybrali - Spuszczam wzrok. 

Czuję się jakbym była czemukolwiek winna, a przecież nie jestem. 

Nastaje niezręczna cisza, którą szybko przerywa Mechi.
- A co to? - Pyta i pokazuje palcem na kosz do koszykówki. - Nie mówcie, że będziecie tu grać!

- Wolno Tomku w swoim domku - Uśmiecha się do nas Pablo. Całe powstałe napięcie pryska. Od razu czuję się lepiej.

- Kogo wy gracie? - Tym razem ja zadaję pytanie.

- León. - Mówi i uśmiecha się do mnie Jorge. 

Przypomniałam sobie tą postać. León to jeden z dwóch chłopaków starających się o względy Violetty. A ona to ja. Ta myśl wprawia mnie w przerażenie. 

Co o mnie pomyślą te dziewczyny, z których się śmiałam?! To były moje dobre koleżanki. Jak one to zniosą?! Zaraz. A jak JA to zniosę?

- A ja gram Tomasa. 

Pablo podchodzi do Jorga i przybija z nim piątkę. No pięknie. Tego jeszcze brakowało. W co ja się wpakowałam?!

- To my lecimy dalej. - Stwierdza Mechi i ciągnie mnie za rękę. 

Gdy jesteśmy już w korytarzu i drzwi garderoby chłopaków są zamknięte wyznaje: 

- Nie mogłaś lepiej trafić z rolą. Będziecie cudnie razem wyglądać. - Piszczy a ja zaczynam się śmiać. Ona potrafi człowieka pocieszyć. - Chciałabym być na twoim miejscu. - Wyznaje i prowadzi mnie do kolejnej garderoby.

Tym razem nie zdążamy nawet zapukać. Dziewczyny po prostu otwierają drzwi i wciągają nas do środka.

- Hej Mechi! - Wołają.

- Ojej! Czy to porwanie?! - Moja przyjaciółka robi przerażoną minę i zakrywa usta dłonią.

- Yhm.. Hahaha - Wszystkie wybuchamy śmiechem.

- Czemu nam nie przedstawiłaś swojej nowej koleżanki? - Pyta ciemnowłosa dziewczyna.

- Bo nas porwałyście. Ja jestem przerażona! Porwanie w biały dzień! Kto to widział? Nie lepiej nocą, gdy wszyscy śpią? - Zaczyna swoje wywody blondynka. Sama postanawiam się przedstawić.

- Hej! Jestem Martina Stoessel. Mówcie mi Tini. - Uśmiecham się przyjaźnie.

- Okej Tinita! Ja jestem Lodovica Comello. - Przedstawiła się dziewczyna, która zapytała, kim jestem. 

Chyba jest z pochodzenia Włoszką. Wskazuje na to jej cera oraz proste, czarne włosy. 

- To jest Alba Rico. - Pokazuje dziewczynę z ciemnymi kręconymi włosami. - A tamta wariatka to Clara. 
W odpowiedzi dziewczyna zaczęła do mnie machać. 

- Gdzieś tu powinna być Cande... Czy widział ją ktoś? - Pyta Alba.

- Tak, a o co chodzi? - Otwierają się drzwi garderoby i staje w nich dziewczyna o brązowych włosach i szerokim uśmiechu.

- Dove sei stato? - Pyta Lodovica w ojczystym języku. 

Jednak się nie myliłam. Lodo jest Włoszką. Ciekawe jak długo uczyła się hiszpańskiego..

- Ach... Tak zwiedzałam. Kim jest ta dziewczyna? - Pyta i pokazuje głową na mnie.

- Cześć! Jestem Martina Stoessel. Dzielimy z Mechi garderobę. - Po moich słowach uśmiech dziewczyny staje się szerszy.

- O jak miło! Mechi nie zagadaj ją na śmierć! - Grozi blondynce palcem.

- Bo ja tylko gadać potrafię! - Udaje obrażoną. - Oczywiście, że jej nie zagadam! 

Mechi zaczyna się śmiać. Jej śmiech jest zaraźliwy. Wszystkie się nim zarażamy. Po chwili do pokoju wchodzi dwóch chłopaków z przerażonymi minami.

- Czy wszystko jest okej? - Pyta mniejszy z nich. Ma na sobie niebieską koszulę w kratkę. Od razu przyklejam mu nalepkę "laluś".

- Oczywiście. Co was tu sprowadziło? - Pyta Alba. - A właśnie! Wy się jeszcze nie znacie. To jest Tini. A to są Facundo - Pokazuje na chłopaka, który zadał pytanie. - I Nicolás.

- Chyba już Cię widziałem. - Stwierdza drugi. - Oprowadzała Cię Luisa, prawda? - Ma dobrą pamięć. Ja go w ogóle nie pamiętam.

- Tak. Oprowadzała mnie. Czy powiecie mi skąd się znacie? Pracowaliście kiedyś razem?  

Czuję się nieswojo. Wszyscy się już znają, tylko ja jestem taka jakby inna.

- Pierwszy dzień jest zawsze najlepszy. Przez to przychodzimy dużo wcześniej. Ty na przykład przyszłaś na godzinę dziesiątą. Ja byłam już tutaj o siódmej. - Przyznaje Clara. 

Czyli jak ja stresowałam się w domu to już tu byli i zdążyli się poznać? Mogłam tak się nie wahać i przyjechać prędzej.

- Muszę zapamiętać na przyszłość! To co? Idziemy dalej? - Zwracam się do Mechi.

- No pewnie! I tak długo tu zabawiłyśmy. Idziemy! - Otwieram drzwi i macham jeszcze na pożegnanie nowym znajomym.

Zmierzamy z Mechi do naszej garderoby. W mojej głowie pojawiają się nowi znajomi. Wszyscy mają w sobie coś niezwykłego. Mechi potrafi wybrnąć z nieprzyjemnej sytuacji. Zaczyna żartować lub mówi coś z innej beczki tak, że wszyscy kierują wzrok w jej stronę i zaczynają się z nią śmiać. Jorge wygląda na osobę poważną, twardo stąpającą po ziemi. Jest bardzo miły dla "nowych". Chyba jest też osobą opiekuńczą... Wygląda też na chłopaka, który jest w stanie złamać serce nie jednej dziewczynie. Pablo jest chłopakiem, który większość wiadomości przyjmuje z uśmiechem. Jest starszy ode mnie.  Ze swoją fryzurą nie podpadnie w serialu. Szkoda, że tak krótko o znam. Lodo, Cande, Alba i Clara są hm... Szalone. 

Raczej moje nowe życie będzie weselsze niż się tego spodziewałam. A czego się spodziewałam zanim przyszłam tutaj? Myślałam, że będę otoczona przez zadufanych w sobie ludzi, że każdy dzień na planie będzie dla mnie udręką i karą za to, że postanowiłam wziąć udział w castingu. Jest zupełnie inaczej! Chyba, że pierwszy dzień zawsze jest najprzyjemniejszym dniem a później rozpęta się piekło. Na samą myśl o tym przechodzi mnie dreszcz.

- Co się stało? - Troskliwie pyta Mechi.

- Zastanawiam się czy każdy dzień będzie tak wspaniały jak dzisiejszy. Boję się, że źle zrobiłam przychodząc tutaj. Oj! Pomóż mi Mechi. Co mam robić? Może mogę jeszcze zrezygnować? - Zaczynam histeryzować. To do mnie niepodobne. Jak ten strach zmienia ludzi!

- Dziewczyno! Wyluzuj! Wszystko będzie dobrze. - Zaczyna mnie uspokajać - Zobaczysz, że na planie zawsze jest ciekawie. Niektóre pomyłki są naprawdę przekomiczne. - Dodaje i wzdycha.

- Serio? - Pytam. W moim sercu zaczyna kiełkować nadzieja. To takie przyjemne uczucie.

- Serio, serio. Może zamiast do garderoby pójdziemy na plan? Co ty na to?

- Jak na lato. - Dodaję z uśmiechem na ustach. Wątpliwości zniknęły. Zapowiada się cudowny dzień.

8 komentarzy:

  1. jejku ♥
    czyżby pierwsza ? ♥
    oł jee :D ♥
    no to zacznijmy od twojej podpiski na końcu:
    Jak dla mnie nie powinnaś nic zmieniać w tym rozdziale, bo wszystko jest niesamowite ♥
    A czy pamiętam, jak dodałaś ten pierwszy rozdział bez tych poprawek - oczywiście ♥
    A teraz co do rozdziału:
    Co tu pisać, jak ty dobrze wiesz, że to było cudowne ♥♥
    Piszesz niesamowicie i cieszę się, że wróciłaś ♥
    Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, które na pewno będą niesamowite tak jak ten ♥♥

    (komentarz dodany o 00:28, więc za wszelkie błędy przepraszam :D ♥)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super... <3 jak chcesz pogadać to napisz tutaj w komentarzu ;-)
    www.jortini-only-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na następny i mam nadzieję, że pojawi się już nie długo ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma 7 dni pizdo

    Gumiś;* (nie mogłam się zalogować)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma to jak ktoś się podszywa pode mnie, miło ;/

      Usuń
    2. Gumiś;* ja wiem, że to nie ty ;)
      Ktoś po prostu jest niespełnionym internautą ;)
      Chciał chociaż podszyć się by pobyć chwilkę kimś innym ;)

      Usuń
  5. Ciekawa fabuła! Muszę zacząć nadrabiać czytanie Twoich rozdziałów xd
    Wygląd bloga też bardzo fajny. :)

    OdpowiedzUsuń

Napisanie komentarza zajmuje chwilkę. A każdy z nich sprawia mi ogromną radość.