- Co robisz? - Nieruchomieję.
Czuję się jakbym została przyłapana na złym uczynku. Odwracam się w stronę mojego brata.
- Nie widać? - Pytam.
Chłopak stoi oparty o drzwi mojego pokoju. Na jego twarzy widnieje złośliwy uśmieszek. Odwracam się z powrotem. Wbijam wzrok w nuty. Od pewnego czasu ćwiczę grę na keyboardzie.
- Widzę, że coś kombinujesz. - Podchodzi do mnie. Czuję jego dłoń na moim ramieniu. - Dziewczynka chce się nauczyć grać? - Tego już jest dość!
- O co Ci chodzi? - Odwracam się. Francisco dobrze się bawi. Ja nie. Jestem na siebie wściekała. Nie potrafię nawet najprostszych melodii zagrać!
- Od pewnego czasu przysłuchuję się tobie. Nie idzie Ci za dobrze.
- Wow! Po prostu Amerykę odkryłeś!
Po co on tu w ogóle przyszedł? Moje słowa działają przeciwnie niż się spodziewałam. Zamiast oburzenia słyszę śmiech.
- Za bardzo skupiasz się na nutach. Owszem są ważne, ale graj z sercem. - Wtrąca już spokojnym głosem.
Zrezygnowana odchodzę od keyboardu i padam na łóżko. Mam dosyć. Fran nic nie mówi. Słyszę jak siada na krześle. Po chwili do moich uszu dobiega melodia, którą pragnę zagrać. Powoli dźwigam głowę. Widzę brata wpatrzonego w nuty. To on tak potrafi grać?
- Muszę Ci przyznać, że wybrałaś sobie piosenkę z wyższej półki. - Zwraca się do mnie, lecz nie przestaje grać. - Może zaczniesz śpiewać? Wyrzuć z siebie tą złość, bo nie do twarzy Ci z nią.
Szybko wstaję i podchodzę do chłopaka. On odrywa wzrok od nut i spogląda na mnie. Przez spojrzenie pyta mnie czy jestem gotowa. Potwierdzam skinieniem głowy. Fran uśmiecha się do mnie i zaczyna grać od nowa. Gra bardzo pewnie. Spoglądam na nuty, bo tam mam zapisany tekst piosenki. Zaczynam śpiewać.
Si es que no puedes hablar,
no te atrevas a volver
Si te quieres ocultar,
tal vez te podria ver
Y el amor, que no sabe a quien y que
Hablaras y tu verdad te abrazara
otra vez
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
no te atrevas a volver
Si te quieres ocultar,
tal vez te podria ver
Y el amor, que no sabe a quien y que
Hablaras y tu verdad te abrazara
otra vez
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Czuję gęsią skórkę na rękach i odczucie ulgi.
Si no puedes escuchar,
aunque insistas hablaré
Si lo quieres, mirame
y tus ojos hablaran tal vez
Sentiras el amor e iras tras el
Hablaras si tu verdad te abrazara
otra vez
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
aunque insistas hablaré
Si lo quieres, mirame
y tus ojos hablaran tal vez
Sentiras el amor e iras tras el
Hablaras si tu verdad te abrazara
otra vez
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Mój głos z niezdecydowanego przechodzi w odważny. Przy słowach "wykrzycz co czujesz", naprawdę zaczynam krzyczeć.
Habla si puedes grita si temes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Abrazame, quiero despertarme
y entender
Habla si puedes grita si temes
Dime a quien quieres y que haces aquì
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Y te hace feliz
Dime a quien quieres y te hace feliz
Abrazame, quiero despertarme
y entender
Habla si puedes grita si temes
Dime a quien quieres y que haces aquì
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Y te hace feliz
Fran przestaje grać. Czuję się lepiej. Rzucam mu się na szyję.
- Dziękuję. - Szepczę.
- Nie musisz dziękować. Przynieś sobie coś na czym będziesz mogła usiąść. - Posyłam mu zdziwione spojrzenie, ale o nic nie pytam. Z sąsiedniego pokoju przynoszę drewniane krzesło. Stawiam je obok brata. - Siadaj. - Zachęca mnie.
- Ale po co? - Siadam niepewnie obok niego.
- Pomogę Ci. - Uśmiecha się do mnie. - To nie jest aż takie trudne. Patrz. - Zaczyna przygrywkę. Patrzę na jego dłonie i nie mogę wyjść z podziwu. Ja nigdy tak nie zagram! - Nie takie złe, prawda? - Kieruje wzrok w moją stronę i momentalnie wybucha śmiechem. - Żałuję, że nie mam ze sobą komórki, bo bym Ci zrobił zdjęcie i cały świat by obiegło w godzinę.
- Hahaha bardzo śmieszne. To jak mam to zagrać? - Jeszcze raz pokazuje mi, lecz tym razem w zwolnionym tempie.
- Uderzaj w ten sam klawisz co ja, dobrze? - Potakuję.
Zaczynamy naukę. Trwa ona godzinę, ale jestem szczęśliwa, bo po tej godzinie potrafię już sama zagrać kawałek. Nie wychodzi mi to najlepiej, ale lepsze to niż nic.
- Dziękuję. - Opieram głowę na ramieniu starszego brata.
- To co? Jutro kolejna nauka? - Pyta z uśmiechem na twarzy.
- Jeśli masz na to ochotę to jak najbardziej. - Odwzajemniam uśmiech.
- Jak wy słodko wyglądacie! - Oboje odwracamy się. W drzwiach stoi Mechi. - Co ćwiczycie?
- Habla si puedes. Chcesz się dołączyć? - Pytam ją i wstaję.
- Pewnie. - Podchodzi do nas. - A kto gra?
- Raczej nie ja. Może Fran? - Dźgam go łokciem. - Co ty na to?
- To ty grasz? - Na twarzy przyjaciółki rysuje się zdziwienie.
- Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, złotko. - Ech.. W tym momencie wrócił stary brat. - To zaczynamy?
Nie czeka na odpowiedź. Zaczyna grać. Zdziwienie Mechi znika. Podaję jej gitarę, na której od czasu do czasu brzdąkam coś bez ładu i składu. Dziewczyna od razu dołącza do mojego brata.
Zaczynamy śpiewać. Przed refrenem przyjaciółka posyła mi wyzywające spojrzenie. Wiem o co jej chodzi. Chce bym zaśpiewała mocniejszym głosem. Nie wiem, czy jestem w stanie się na to zdobyć, więc nie przerywając śpiewu, kręcę przecząco głową. Mechi wzrusza ramionami. Po chwili milknę, by dać przyjaciółce szansę na wykazanie się. Blondynka z powerem jakiego jeszcze nie słyszałam zaczyna śpiewać refren. Fran momentalnie zwraca swoje spojrzenie w jej stronę. Nie spodziewał się tego. Jego usta układają się w bezgłośne wow. Mechi jednak nie patrzy w jego kierunku. Wzrok jej spoczywa na na fotografii zawieszonej nad keyboardem. Sama zaczynam przyglądać się zdjęciu. Jestem na nim ja i mój brat. Zdjęcie zostało wykonane w pierwszej klasie podstawówki. To były czasy! Z zamyślenia wyrywa mnie chrząknięcie Francisca. Pośpiesznie zaczynam śpiewać. Mechi nagle milknie. Spoglądam na nią pytającym wzrokiem, lecz ona unika mojego spojrzenia. O co chodzi? Przecież właśnie jest czas na refren. Chciałam go zaśpiewać w duecie.. No trudno. Biorę się w garść i zaczynam śpiewać go sama. Mój głos z każdą chwilą jest mocniejszy, bardziej zdecydowany. Zaczyna mi się to podobać. Po chwili dołącza do mnie przyjaciółka. Tworzymy niezły duet. Piosenka dobiega końca. Czuję pewnego rodzaju niedosyt, lecz w jednym momencie znika. Słyszę oklaski. Szybko we trójkę się odwracamy.
- Ładnie wam to wyszło. - Podchodzi do nas moja mama.
- Dziękujemy. - Odpowiada Mechi i posyła jej szczery uśmiech.
- Od dawna nas słuchasz? - Pytam.
- Weszłam za Mechi. Nieźle wam idzie. - Mówi. W jej spojrzeniu dostrzegam radość. Na mojej twarzy za to wykwita uśmiech.
- Niezłe z nas trio, nieprawdaż? - Fran staje między mną i moją przyjaciółką. Obejmuje nas i przyciąga do siebie. Moja przyjaciółka momentalnie wydaje z siebie pełen znużenia jęk i zabiera dłoń mojego brata ze swojej talii.
- Nieźle nam poszło, ale to tylko jedna piosenka. - Odpowiada Mechi.
- To co wy na to, żeby zagrać inne piosenki? Potrzebuję tylko nut. - Fran posyła dziewczynie figlarne spojrzenie.
- Możemy, ale.. Najpierw może skoczymy po coś do picia. - Odwraca się w stronę mojej mamy. - Ma może pani wodę mineralną? - Pyta. Kobieta potakuje. - To w takim razie skoczymy po nią, prawda Tini? - Zwraca się do mnie. Potakuję. Dziewczyna chwyta mnie za rękę i wyprowadza z pokoju.
- Wszystko ok? - Pytam. Zachowanie Mechi nie pasuje mi do niej.
- Tak.. ale.. Przepraszam. - Spuszcza wzrok. - Podczas śpiewania przypomniałam sobie o Pablo.. Wiesz, on wyjeżdża. Wraca do Hiszpanii. Ostatnio nie jest między nami zbyt kolorowo. - Wyrzuca z siebie.
- To także trudny czas dla niego.
- Wiem, ale mógłby się zachowywać tak jak przed podjęciem decyzji. Swoim zachowaniem czasem zaczyna mnie denerwować. Oddaliliśmy się od siebie. Ja.. Ja chcę by było tak jak kiedyś. - Chwilę się waha, lecz po chwili wyznaje. - Chciałam się Ciebie poradzić. Przez to przyszłam dziś do Ciebie. - W jej oczach dostrzegam smutek.
- Chyba mam pomysł. Zadzwoń do niego i powiedz, że ma przyjść do pobliskiego parku. - W mojej głowie narodził się świetny plan. Mam nadzieję, że się uda.
- Co ty kombinujesz? - Pyta Mechi, lecz na jej twarz powraca uśmiech.
- Zobaczysz. - Wyciągam z kieszeni spodni komórkę. - Masz. Dzwoń do niego, a ja w tym czasie pójdę po wodę. Może lepiej by tu przyszedł.. Z resztą jak wolisz.
Mechi pośpiesznie wyszukuje numer. Zostawiam ją. Idę do kuchni. Wyciągam z szafki cztery szklanki i zabieram stojącą na stole butelkę wody niegazowanej. Podchodzę do okna.
- Dobrze, że jest ładna pogoda. - Mruczę pod nosem. Mój plan może się udać. Poprawka: On musi się udać.
- Będzie tu za półgodziny. - Oznajmia Mechi. - Co tam oglądasz? - Podchodzi do mnie.
- Nie słyszałam jak przyszłaś. Wystraszyłaś mnie! - Robię przerażoną minę.
- Nie żartuj. Co oglądasz? Przyznaj się!
- Patrzyłam jaka jest pogoda. Nic więcej. Idziemy? - Pytam i wręczam jej do ręki butelkę.
- Ech.. A co planujesz? - Pyta.
- Zobaczysz.
W mojej głowie mam już wszystko zaplanowane. Brakuje jeszcze księcia z bajki, ale nic się nie stanie jak się spóźni. Będziemy miały więcej czasu na przygotowanie.
- Poczekasz na mnie sekundkę? Muszę coś sprawdzić. - Nie czekam na odpowiedź. Szybko biegnę do pokoju taty. Gdzie on go schował? Pośpiesznie rozglądam się po małym pokoju. Dostrzegam potrzebny przedmiot na półce. Sięgam po niego i od razu sprawdzam stan baterii. Na moje szczęście tata niedawno je ładował. Biegnę z powrotem do przyjaciółki.
- Co ty kombinujesz? - Pyta mnie i spogląda z uśmiechem na moje dłonie. - Naprawdę?
- Oj tak. Potrzebujecie ładnej pamiątki. A co jest lepsze od wspólnej sesji zdjęciowej? - Uśmiecham się do niej.
- Wiesz, że Cię kocham? - Rzuca mi się na szyję.
- Naprawdę? Nie podejrzewałam Cię o to. - Uśmiechamy się do siebie. - To co? Idziemy Cię przygotować?
- Prowadź. - Chwytam ją za rękę i prowadzę do mojego pokoju. Spoglądam na moją przyjaciółkę. Ma na sobie białą koszulę w czarne serduszka i jeansowe krótkie spodenki.
- Zacznijmy od ciuchów. Coś mi tu nie gra. - Uważnie przypatruję się. Bluzka! To z nią jest coś nie tak. - A gdyby ją tak.. Już wiem. Zwiąż ją! Zobaczymy czy będzie dobra. - Mechi pośpiesznie wiąże dół koszuli. Teraz już wszystko jest tak jak powinno być.
- Wiesz co? Nawet niezły pomysł. Nie wpadłam na niego. To co teraz? - Promienieje Mechi.
- Teraz zajmiemy się włosami. Koniecznie musisz je rozpuścić. - Dziewczyna zaczyna rozplatać złocistego warkocza. Po chwili jej długie, blond włosy falami opadają na ramiona.
- Masz może jakiś grzebień? Trochę je rozczeszę. - Pyta Mechi.
- Tak. - Wyjmuję mój ulubiony grzebień z torebki i podaję przyjaciółce.
- Chyba ja już nie mam niczego do roboty. Wyglądasz cudnie! - Mechi lekko się uśmiecha i spogląda do lustra.
- Poczekaj chwilkę. Zaraz wracam. - Podaje mi grzebień i wychodzi z pokoju. Podchodzę do lustra.
Krytycznie spoglądam na swoje odbicie. Muszę zmienić ciuchy. Z szafy wyciągam luźną białą bluzkę z czarnym orłem na przodzie.
- Uuu... Niezła bluzka! Pomóc w doborze spodni? - Słyszę za sobą głos Mechi.
- Pewnie. Nie mam pojęcia jakie wybrać. - Odwracam się do niej.
- Hm... Do tej bluzki.. Najlepiej jakieś obcisłe czarne.. Może.. Te! Będą idealne! - Wyciąga czarne w złote wzorki legginsy.
- Myślisz?
- No pewnie! Ubieraj! A ja w tym czasie poprawię sobie makijaż. - Dopiero teraz dostrzegam przyniesioną przez Mechi torebkę. Ech.. Ona myśli o wszystkim. Pośpiesznie przebieram się w wybrane ubrania.
- I jak? - Pytam przyjaciółkę.
- Mega. Muszę je kiedyś od ciebie pożyczyć. To teraz ja się zabawię w stylistkę. Siadaj na krześle.
Posłusznie wykonuję jej polecenie. Dziewczyna bierze mój grzebień i zaczyna czesać moje włosy. Ruchy jej dłoni są bardzo delikatne a za razem też stanowcze. Poprzez lustro przyglądam się jej pracy.
- Podoba Ci się fryzura?
- Tak. - Uśmiecham się. Spoglądam uważnie na swoje odbicie. Rozpuszczone włosy z przedziałkiem na środku i z prawej strony nad uchem delikatnie wplecione kwiaty o kolorze malin. - Ach.. Jak ty wplotłaś te kwiatki?
- Tajemnica złociutka! Dobra. Koniec z przeglądaniem się. Teraz czas na makijaż.
Po kilku minutach jesteśmy gotowe. Siedzimy w kuchni i czekamy na Pablo. Mamy już wszystko.. Prawie.
- Aparat! Gdzie go zostawiłyśmy? - Pytam siedzącą obok Mechi.
- Em... Nie mam pojęcia. Może w twoim pokoju?
Idziemy pośpiesznie sprawdzić. Rozglądamy się po pomieszczeniu. Nie ma! Nie mógł się tak łatwo zapaść pod ziemię.
Idziemy pośpiesznie sprawdzić. Rozglądamy się po pomieszczeniu. Nie ma! Nie mógł się tak łatwo zapaść pod ziemię.
- Gdzie on może być?! - No pięknie. Za chwilę okaże się, że mogę zepsuć nawet to co jest banalnie proste.
- Szukacie tego? - W drzwiach mojego pokoju stoi Fran. W dłoniach trzyma aparat taty.
- Tak! Gdzie on był? - Pytam i wyciągam ręce po przedmiot.
- O nie! Co się mówi? - Chowa aparat za swoje plecy.
- Fran.. Proszę.. Daj mi go. - Fran stoi nadal w tej samej pozycji. - Ech.. A dasz nam go jak powiem, że jesteś najlepszym bratem na świecie?
- Może dam..
- Nie zgrywaj się. Przecież wiesz, że jest nam potrzebny. A z tego co wiem to jesteś uczciwym człowiekiem.. Co powiesz na to, że zabiorę Cię we wtorek z sobą na plan serialu? I przedstawię wszystkim moim znajomym.. Z tego co wiem to jesteś nadal sam.. A tam jest dużo ładnych samotnych dziewczyn..
Mechi wkracza do akcji. Mówi jakby od niechcenia. Spoglądam na nią z dużymi oczami. Tego by jeszcze brakowało! Fran kręcący się po planie cały dzień.
Mechi wkracza do akcji. Mówi jakby od niechcenia. Spoglądam na nią z dużymi oczami. Tego by jeszcze brakowało! Fran kręcący się po planie cały dzień.
- Brzmi ciekawie.. Dobrze. Zgadzam się. - Oddaje mi aparat. - To.. Do zobaczenia we wtorek! A! Zapomniałbym. Pablo już na was czeka.
- Co?! Nie można było wcześniej powiedzieć? - Wybiegamy z pokoju. Kroki najpierw kierujemy do salonu. Zabieramy przygotowane rzeczy i kierujemy się do drzwi.
- Cześć. Przepraszam, że tak długo czekałyście.
- Nic się nie stało. Dobrze, że już jesteś.
- Co wy kombinujecie? - Spogląda na trzymane przez nas akcesoria i na jego twarzy pojawia się uśmiech.
- Co myślisz o małej sesji zdjęciowej? Ale takiej domowej roboty. - Proponuję.
- Brzmi ciekawie. Nawet bardzo.
Idziemy w trójkę. W głowie mam już obraz wszystkiego. Jako miejsce sesji wybrałam pobliski park. Uwielbiam go odwiedzać! Piękne jezioro, dużo zieleni.. Po prostu cudowna sceneria. Istnieje też inny powód.. Mój sen. Gdy zasłabłam podczas karaoke. Jorge.. Nie! To już skończony rozdział. Jak ja mogłabym mu tak szybko wybaczyć? Spoglądam na przyjaciół. Na ich twarzach gości uśmiech. Tak pięknie razem wyglądają! Gdybym tylko.. Zaraz! Przecież mam aparat.
- Stójcie! Może zrobię wam zdjęcia też tutaj? Będzie tak.. Naturalnie. - Nie czekam na odpowiedź. Oddalam się kawałek od przyjaciół i robię im zdjęcie. - Ej! Miało być naturalnie. - Śmieję się. Widocznie mnie nie zrozumieli. - Nie patrzcie w aparat tylko na siebie. Mnie tu nie ma jasne?
Mechi od razu przestaje zwracać na mnie uwagę. Zaczyna się śmiać i szybkim gestem przeczesuje swojemu chłopakowi włosy. On także traci zainteresowanie aparatem. Teraz nie istnieje dla nich nic więcej - tylko oni. Dobrze, że mam aparat i mogę uwiecznić na nim te chwile.
- Tyle wystarczy? - Po chwili pyta mnie przyjaciółka.
- Chyba tak. - Przestaję robić zdjęcia i odbiegam od przyjaciół kawałek, by zrobić im zdjęcie jak idą. Coraz bardziej podoba mi się moja rola. Bycie fotografem musi być ciekawe.
Docieramy do parku. Tak jak poprzednim razem Mechi i Pablo są w własnym świecie. Nie dostrzegają mnie i to jest najważniejsze. Przez to na zdjęciach wychodzą tak naturalnie. Zero nieszczerych uśmiechów, ustawionych pozycji, wyreżyserowanych gestów. Sama natura.
Moi przyjaciele tak pięknie razem wyglądają. Pasują do siebie. Uzupełniają się. Nie potrafię zrozumieć dlaczego Hiszpan postanowił, że wyjedzie. Jak on może zostawić taką dziewczynę jaką jest moja blond włosa przyjaciółka?
Zakochana para wbiega na taras znajdujący się nad brzegiem pięknego stawu. Sceneria jest niesamowita. No i jeszcze pogoda. Gdybyśmy to planowali to zapewne do tej sesji by nie doszło. Zawsze stanęłoby coś nam na drodze. Spontaniczne decyzje są nawet dobre. W takim przypadku nawet wskazane.
- Tini, może teraz tobie zrobię kilka zdjęć? - Pyta Mechi. Oddaję jej aparat i zaczynam pozować. Staram się być naturalna. Nagle ktoś zasłania mi dłonią oczy. Serce ze strachu zaczyna mi szybciej bić. Kto to może być? Przecież nie Pablo.. Cały czas stał ze swoją dziewczyną..
Szybko zdejmuję dłonie z oczu i odwracam się. Serce, jeśli to jest możliwe, zaczyna mi bić jeszcze szybciej.
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nic dodać, nic ująć. Mam nadzieje, że rozdział pojawi się szybko, a niech zgadnę to Jorge zakrył oczy Tini, prawda?Super, że dodałaś rozdział na czas,bo już myślałam, że dziś rozdziału już nie będzie..
UsuńTeż myślałam, że się nie wyrobię xD
UsuńDzięki za komentarz ♥
TRIO! ♥♥
OdpowiedzUsuńsesja zdjęciowa ♥
zapewne pojawił się Jorge ...
czekam na next ;**
Dziękuję ♥
UsuńWiedziałam, że ci się spodoba ♥
Czy to JORGE ? :D !!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXTA :*
Ten rozdział ci genialnie wyszedł ;) w sumie jak pozostałe... :) !
Dziękuję ♥
Usuńten rozdział buł super. To pewnie JORGE co nie? Czekam na następny rozdział. pozdrowienia i powodzenia w szkole.
OdpowiedzUsuńPS dziewczyna od drugiej szansy.
Dziękuję ♥
UsuńRozdział można powiedzieć że był świetny♥
OdpowiedzUsuńI ten moment kiedy ktoś (Mam nadzieję że będzie to JORGE♥) zasłonił jej oczy♥
Czekam na next :D
Dziękuję ♥
Usuńprzepraszam cię patka ale nie mogę wejść na Violetta Polska nie wiesz co się dzieje, bo musze się najpierw zalogować?
OdpowiedzUsuńSprawdź jeszcze raz ;)
UsuńSuper rozdział <33333
OdpowiedzUsuńSuper rozdział a kiedy następny? Jest szansa że jeszcze dziś ?
OdpowiedzUsuńDzięki ♥
UsuńRozdział napisany monotonnie, "dziecinnym" stylem. Po tobie, Patka, spodziewałam się czegoś lepszego.
OdpowiedzUsuńPS "Pułki"? ...
Cóż, napisałam, że mi samej się nie podoba ten rozdział.
UsuńNastępny będzie lepszy
Cuudowny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńOby to był Jorge! :* ♥
Czekam na next :3
A jest szansa że rozdział będzie szybciej czy raczej nie? :( ♥