- Tini pośpiesz się! - Słyszę wołanie mamy.
- Już idę! Sekunda!
Dziś chyba wstałam lewą nogą. Nie wiem dlaczego wczoraj nie przygotowałam torebki na dzisiejszy dzień. Przez to teraz muszę biegać i szukać wszystkiego. Za chwilę się spóźnię. Co by tu jeszcze wziąć? Muszę mieć wszystko. Nie mogę niczego zapomnieć.
- Scenariusz jest. Teksty piosenek są. Komórka w torebce.. - Wyliczam. - Co jeszcze?
Staję przed lustrem. Włosy mam w nieładzie, jestem nieumalowana, nie założyłam kolczyków... Co się ze mną dzisiaj dzieje? Dlaczego jestem taka roztargniona? Wolę na te pytania nawet nie odpowiadać, bo wiem doskonale co jest przyczyną. Zaledwie wczoraj kręciliśmy scenę pocałunku Leona i Violi. Muszę przyznać, że z chęcią bym to powtórzyła.
- Martina! Zaraz cię siłą stamtąd wezmę! - Słyszę groźby Franka.
Ech.. I tak nic mi nie zrobi. Już ja go dobrze znam, ale muszę się naprawdę pośpieszyć.
Szybko rozczesuję włosy. Zostawiam je rozpuszczone, bo w takich czuję się najlepiej. Zakładam pierwsze z brzegu kolczyki i szybko robię delikatny makijaż.
- Ostrzegałem! - Otwierają się drzwi.
Sięgam po torebkę oraz kurtkę dżinsową i staję przed zdziwionym bratem.
- Gotowa. Możesz zejść mi z drogi? Spóźnię się przez ciebie. - Cofa mi się a ja szybko zbiegam po schodach i pędzę do furtki.
Habla si puedes,
grita que sientes
Słyszę Cande. Śpiewa moją piosenkę! I jeszcze ktoś z nią jest. Nie potrafię rozpoznać głosu. Dołączam się do nich chociaż ich nie widzę.
Dime a quien quieres
y te hace feliz
Dopiero teraz ich widzę. Cande, Steph, Lodo i Jorge. Z czego śpiewają tylko Cande i Steph. Pozostała dwójka wybija rytm. Wypatrują mnie. Widać, że się niecierpliwią.
Si no puedes escuchar,
aunque insistas hablaré
Wreszcie zauważyli mnie. Podchodzę do nich, jednak zamiast iść normalnie zaczynam tańczyć. Ogarnia mnie radość. Udziela się ona także pozostałym. Pogrążamy się we własnym świecie. Świecie owładniętym muzyką.
Si lo quieres, mirame
y tus ojos hablaran tal vez
Sentiras el amor e iras tras el
Hablaras si tu verdad te abrazara
otra vez
Z tego stanu wyrywa mnie szarpnięcie za rękę. Prawie się przewracam. To moja sąsiadka.
- Jak wy się zachowujecie! Tak nie przystoi! I dlaczego nie jesteście jeszcze w szkole?! Przecież jest już po dziewiątej a lekcje trwają już od godziny!
Tłumaczyłam jej już to wszystko kilka razy. Najwidoczniej moja sąsiadka nie potrafi zrozumieć, że ja już nie chodzę do szkoły tylko mam indywidualne lekcje po południu.
- Właśnie idziemy. Dziś mamy na dziesiątą. Niech się sąsiadka już nie martwi. Do widzenia! - Chwytam Cande i Lodo. Zmierzamy na przystanek. Za nami idą Jorge i Steph. Prowadzą ożywioną rozmowę.
- O co chodziło tej staruszce? Mamy jakieś problemy? - Niepokoi się Lodo.
- Nie ma się czym martwić. Już jej wszystko tłumaczyłam, ale najwidoczniej nie rozumie mnie. A jak my właściwie dotrzemy do studia nagrań?
- Mechi obiecała, że nas po drodze zabierze. Dobrze, że ma już prawko, bo autobusem mi się nie marzy jechać o tej porze. - Mówi Cande.
Mnie też. Jeszcze by nas do jakiejś szkoły wysłali tak jak to próbowała uczynić moja sąsiadka. Czy to tak trudno zrozumieć, że nie chodzę do szkoły przez moją pracę?
- Wskakujcie! - Woła za nami Mechi. Nawet nie zauważyłam kiedy podjechała. Pakujemy się do jej auta. Lodo siada z przodu. Mi przypada miejsce na środku między Cande i Jorgem.
- A ja? Przecież się nie zmieszczę! - Oznajmia Steph.
Między nas nie dałoby się nawet igły włożyć. A co dopiero kolejną osobę!
- To chodź. Usiądziesz na moich bądź Tini kolanach. - Proponuje Jorge.
- Lepiej na twoich, bo biedną Tini zarwę!
Wszyscy zaczynamy się śmiać. Cóż.. To nie moja wina, że jestem taką kruszynką jak to wszyscy mówią. Steph siada na kolanach chłopaka. Niestety musi siedzieć zgarbiona, bo głową zahacza o dach auta.
- Stop! - Krzyczy. Mechi momentalnie hamuje i zjeżdża na pobocze. - Tini, zamień się ze mną. Jesteś ode mnie niższa..
- I szczuplejsza. A to znaczy, że ważysz jakąś tonę mniej niż moja dziewczyna. - Uśmiecha się Jorge.
- Czy ty twierdzisz, że jestem gruba?!
- Nie. Delikatnie proponuję ćwiczenia na siłowni. - Mówi Jorge i momentalnie dostaje od swojej dziewczyny z łokcia w żebra.
Wzdycham i we trójkę wychodzimy z samochodu. Pierwsza siada Stephi. Za nią wchodzi Jorge. Ja na końcu. Nieporadnie siadam na kolanach chłopaka.
Jestem spięta. Nie wiem co robić. Rozglądam się po twarzach przyjaciół. Są uśmiechnięte, odprężone. Tylko ja się wyróżniam. Skoro nikt nie ma nic przeciwko temu, to dlaczego ja mam mieć? Zaczynam uważnie słuchać co mówią. Rozmawiają o jakiejś wpadce Jorge na planie. Był wtedy w moim wieku. Historia jest ciekawa. Razem z wszystkimi zaczynam się śmiać. Powoli się uspokajam. Droga przestaje mi się dłużyć.
- I jak? Wygodnie? - Szepcze mi do ucha Jorge. Dziewczyny są zajęte rozmową o nowym artykule w jakimś magazynie.
- A gdyby było mi niewygodnie to co byś zrobił? - Pytam go i delikatnie odwracam twarz w jego stronę. Staram się nie pokazywać żadnych emocji. Niech się trochę pomęczy.
- No więc ... Skoro Ci niewygodnie to umilę tą podróż.
Niespodziewanie zaczyna mnie łaskotać. Nie wiem skąd się dowiedział, że bardzo czuły jest mój brzuch. Jego palce właśnie na nim lądują. Zaczynam się wiercić i śmiać.
- Przestań! - Syczę przez zęby. - Dosyć!
Chłopak niestety jest głuchy na moje słowa.
- Kolejną męczysz? - Uśmiecha się do mnie Steph.
Nic sobie z tej sytuacji nie robi. Niejedna dziewczyna obraziłaby się na swojego chłopaka za coś takiego. A ona tylko uśmiechnęła się do mnie i wróciła do przerwanej rozmowy.
- Co mam zrobić byś przestał? - Pytam już zła na samą siebie za sprowokowanie tej całej sytuacji.
- Stwierdzisz, że moje kolana są wygodne. W ramach przeprosin za kłamstwo buziak w policzek i jesteśmy kwita.
- Nie, na to się nie zgodzę.
- No to trudno. - Wzmaga atak. Mam już dość. Teraz zgodzę się na wszystko.
- Dobra zgoda! Przepraszam. Jest bardzo wygodnie.
- I?
Fukam i całuję go w policzek. Dłużej bym nie zniosła tej męki. Steph zaczyna się śmiać. Patrzę na nią. Czekam aż wyjaśni o co chodzi.
- Nie przejmuj się nim. Musi czasem się rozerwać. Moje wszystkie przyjaciółki już przez to przeszły. Jestem już przyzwyczajona i ty też powinnaś. - Uśmiecha się do mnie.
- Nie chcę was martwić ale jesteśmy już na miejscu. - Dobiega nas głos Mechi.
Szkoda. Ta podróż była całkiem znośna. Nawet ten moment z łaskotkami.
Wychodzimy z samochodu i stajemy przed budynkiem studia nagrań. Dziś nagramy piosenki na pierwszą płytę do serialu. Trochę się stresuję. To jest dziwne uczucie. Już tu kiedyś byłam z tatą. Nagrywałam piosenkę dla Disney'a "Tu resplandor". Tata mnie w to wkręcił. Pokazał odpowiednim osobom moje covery piosenek i postanowili, że nadaję się do tej piosenki.
- Idziesz? - Wyrywa mnie z wspomnień Cande.
- Tak, tak. Idę. - Podbiegam do nich.
W dobrym towarzystwie zawsze jest raźniej. Wchodzimy do środka. Witają nas jacyś ludzie. Zaczynają nas oprowadzać. Po kilku minutach zaczyna mi się nudzić. Jak widać nie tylko mnie. Dziewczyny szeptem zaczynają wymieniać między sobą uwagi dotyczące złego urządzenia wnętrz. Jedyną zainteresowaną osobą zdaje się być Jorge. Zadaje pytania. Przez to co chwilę zostaje uszczypnięty przez Steph. Na całe szczęście dochodzimy do sali nagrań, w której mamy zacząć pracę.
- Podobała wam się prezentacja? - Interesuje się przewodnik.
Momentalnie zaczynamy potwierdzać i wymieniać rzeczy, które nam przypadły do gustu. Mężczyzna jest cały w kwiatkach. Nasze pochwały sprawiają mu radość.
- Dzień dobry. Przepraszamy za spóźnienie! - Do sali po chwili wchodzą Facu, Pablo, Alba, Nicolas, Rodrigo i Samuel.
- Dlaczego się spóźniliście? - Pyta przewodnik.
- Były korki i ktoś musiał wstąpić po drodze do toalety. - Wyjaśnia Facu i pokazuje głową na Albę.
- No cóż. Zostawię was tu samych. Za kilka minut przyjdą odpowiednie osoby. Rozgośćcie się. - Mówi i wychodzi.
Szybko rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiegoś krzesła, fotela lub sofy. Gdy zauważam czerwoną sofę podchodzę do niej i zajmuję miejsce. Mechi w tym czasie zerka za drzwi by upewnić się, że oprowadzający wystarczająco się oddalił. Zamyka z trzaskiem drzwi.
- Dobra, dobra. Czemu się spóźniliście? - Przybija nowo przybyłych do ściany moja przyjaciółka.
- Spodziewaliśmy się, że będzie oprowadzanie. Nie chcieliśmy się zanudzić na śmierć. - Zaczyna się śmiać Alba.
- To co robimy? Zaśpiewamy coś?
- Co wy na "Ven y canta"?
Enciende tu equipo
Sube el volumen
Para entender el mundo
Decyzję podejmuje Jorge zaczynając śpiewać. Dołączają do niego pozostali.
Abre tu puerta
Grita en tu muro
Para encontrar el rumbo
Deja que pase
Llora si quieres
Quita el dolor profundo
Ríe por nada
Cuenta conmigo
Dejale a tu corazon
muestrar tu destino
Ven y canta
Dame tu mano
Cura tus heridas busca hoy
tu melodía vamos
Ven y canta sigue cantando
Piénsalo en color es hoy,
que tu sueño es mi canción
- Całkiem, całkiem. Popracowałbym jeszcze nad doskonaleniem śpiewu ale melodię macie opanowaną. - Do środka wchodzi średniego wzrostu blondyn. Jest starszy od nas. - Jestem Pancho. Będę wam dogrywać i popracujemy razem nad doskonaleniem waszego śpiewu. Gotowi?
Zaczyna się przygotowanie. Ćwiczymy gamę i śpiewamy proste piosenki. Musimy dobrze się przygotować. Najgorsze jest to, że śpiewam w większości piosenek. To ja tu spędzę najwięcej czasu z całej ekipy.
- To teraz spróbujcie zaśpiewać "Wstań i śpiewaj". Wszyscy jesteście w nią zaangażowani więc na początek jest idealna. Najpierw wszyscy a potem po kolei będziecie nagrywani już na płytę.
Stresuję się i najgorsze jest to, że odbija się to na moim głosie. Staram się jak najlepiej ale mi nie wychodzi.
- Tini teraz twoja kolej.
Zanim wchodzę do studia podchodzi do mnie Steph. Chwyta mnie za rękę i uśmiecha się do mnie. To mnie motywuje. Słyszę od reszty miłe słowa. Zapewniają, że nie taki wilk straszny jak go malują. Strach powoli ustęuje. Wchodzę do pomieszczenia, zakładam słuchawki i podchodzę do mikrofonu. Widzę wszystkich za szybą. Starają się na mnie nie spoglądać.
- Gotowa?
Słyszę głos Pancho w słuchawkach. Pokazuję, że tak. Po chwili słyszę muzykę. Patrzę na tekst i zaczynam śpiewać:
Enciende tu equipo
Sube el volumen
Para entender el mundo
Abre tu puerta
Grita en tu muro
Para encontrar el rumbo
Deja que pase
Llora si quieres
Quita el dolor profundo
Ríe por nada
Cuenta conmigo
Dejale a tu corazon
muestrar tu destino
Ven y canta
Dame tu mano
Cura tus heridas busca hoy
tu melodía vamos
Ven y canta sigue cantando
Piénsalo en color es hoy,
que tu sueño es mi canción
- Dobrze ale się nie bój. Daj się owładnąć melodii. Masz śpiewać tak jakby od tego zależało całe twoje życie. - Zaczyna mi radzić nauczyciel. - Jeszcze raz tylko żywiej!
Słyszę melodię od początku. Wczuwam się w nią całym swoim sercem. Śpiewam z sercem. Nikt nie jest w tym momencie ważny. Tylko ona - piosenka. Zamykam oczy. Zaczynam rozumieć tekst i jego przesłanie. Śpiewam z emocjami. Rzeczywiście to nie jest takie straszne. Niespodziewanie melodia się urywa. Wracam z krainy melodii. Pamiętam dzień kiedy się podobnie zatraciłam w marzeniach. Był to dzień sesji zdjęciowej.
- Dobrze. Jak na razie to już koniec. Postarałaś się. Możesz odpocząć. - Zdejmuję słuchawki i wychodzę do przyjaciół.
- O czym myślałaś gdy śpiewałaś? To było.. takie inne. - Emocjonuje się Facu.
- Nie o czym tylko o kim. - Wtrąca Alba i zaczyna się śmiać. Ma dziś podejrzanie dobry humor.
- Chciałoby się co nie? - Teraz wszyscy idziemy przykładem Alby. Na lepszą ekipę trafić nie mogłam, bo takiej nie ma.
- Dobra, dobra. Następni. - Uspokaja nas Pancho. Po mnie śpiewa Lodo. Ma cudowny, mocny i przede wszystkim czysty głos. Szkoda, że tylko w kilku piosenkach można ją usłyszeć. Po niej do sali wchodzi tanecznym krokiem Samuka. Ma taki inny głos. Nie jest brzydki tylko inny. Piękny na swój sposób. W ogóle chyba nie ma nikogo z obsady kto by nie umiał śpiewać.
Następną piosenką jest "Veo veo". Idę na pierwszy ogień. Lubię tę piosenkę i mam nadzieję, że mi wyjdzie. W słuchawkach słyszę jej melodię. Zaczynam podróż do tej cudownej krainy.
Veo, Veo qué ves?
Todo depende de que quieras ver
Piensalo bien antes de actuar
si ten amoras te puedes lastimar
Oye, escúchame bien
Respira y deja de temblar cual papel
Si crees que sí
vuelve a intentar
y no te rindas
ni por casualidad
Mira el cielo
intenta cambiarlo
Piensa qué quieres
y corre a buscarlo
Siempre tú puedes
volver a intentarlo
Otra vez
tú puedes
Otra vez
si quieres
Veo, veo qué ves?
Olvida todo
díselo de una vez
Si crees que sí
no puedes fallar
Será tu sueño hecho realidad
Mira el cielo
intenta cambiarlo
Piensa qué quieres
y corre a buscarlo
Siempre tú puedes
volver a intentarlo
Otra vez
tú puedes
Otra vez
si quieres
Lo se
Y tú sabes bien que si lo sientes va a suceder
Entonces si no puedes fallar
Lo que imaginas será realidad
Mira el cielo
intenta cambiarlo
Piensa qué quieres
y corre a buscarlo
Siempre tú puedes
volver a intentarlo
Otra vez
tú puedes
Otra vez
si quieres
Ten świat jest cudowny. Z chęcią bym w nim pozostała. Jednak muszę wrócić do rzeczywistości. To jest trudne. Wolałabym zostać tu. Czekają na mnie przyjaciele. Melodia się kończy. Odkładam słuchawki i zamieniam się miejscem z Cande. Nie mogę wyzbyć się wspomnienia tej niezwykłej krainy. Wsłuchuję się w głos dziewczyny. Oddaje się cała piosence. Właśnie przekroczyła bramę tego cudownego świata.
- Pięknie śpiewa, prawda? - Odwracam się w kierunku chłopaka.
- Tak. Jest cudowna gdy zagłębia się w piosenkę. Tak jak zresztą my wszyscy. - Odpowiadam Pablo. Chłopak uśmiecha się do mnie i wraca do Mechi.
Wpatruję się w przyjaciół. Nie mogę uwierzyć, że na samym początku się bałam, że chciałam uciec. Dobrze, że pokonałam tę chwilę słabości i przekroczyłam próg, który dzielił moje poprzednie życie z tym które się właśnie zaczęło. Warto było. Takich ludzi nie spotyka się codziennie. Dla nich wiek nie jest ważny. Nic sobie nie robią z tego że jestem o kilka lat młodsza od nich i nie mam prawie żadnego doświadczenia. Niedawno tata przypomniał mi coś. Gdy byłam małą dziewczynką - może pięcioletnią to szukano dziecka do zagrania małej dziewczynki w komedii. Tata zaprowadził mnie na plan i zaproponował producentowi mnie. Nie pamiętam już tego. Jedyne wspomnienia mam na płycie. Jest to oczywiście ten film.
- O czym myślisz? - Niespodziewanie przede mną pojawiła się Alba.
- O niczym. - Odpowiadam.
- Mnie nie nabierzesz. O co chodzi? - Bierze mnie pod rękę i odchodzimy od grupy.
- Nic. Naprawdę. Myślałam tylko o tym, że na samym początku bałam się. Nie chciałam nawet wejść na plan zdjęciowy. Bałam się was. To jest teraz takie głupie. - Wyznaję.
- Nie jest. Większość ludzi tak ma. Mnie zawsze możesz się zwierzyć. Zawsze Cię wysłucham i wesprę.
Jaka ona jest kochana. Wiem, że mogę na nią liczyć. Mogę liczyć na wszystkich z obsady.
- Dziękuję. - Ulżyło mi.
Zrzuciłam z siebie ciężar, który mnie obciążał od początku - Wyrzuty sumienia. Nie zrobiłam niczego złego, ale te myśli. Ten strach. Teraz jest mi wstyd.
- Popatrz na nich. - Dziewczyna pokazuje na Pabla i Mechi. - Dobrze, że na siebie trafili. Pasują do siebie.
- Oj tak. Uzupełniają się.
Mechi siedzi obok Pabla. Głowę opiera o jego ramię. Nie potrzebują słów. Wystarczy im bliskość siebie.
- To dzięki tobie są razem. - Stwierdza Alba.
- Nie. Są dzięki sobie samym. Ja w niczym się nie przyczyniłam. - Mówię i uśmiecham się pod nosem.
Pamiętam te ich podchody. Ja byłam ich powierniczką. Dobrze, że odważyli się wyznać sobie uczucia. Tamten wieczór na długo pozostanie w mojej pamięci.
- Aha. Idziemy do reszty? Zaraz znów śpiewamy. - Mówi Alba i ciągnie mnie za rękę.
Po dwóch piosenkach mam dość. Jestem zmęczona. Chciałabym już przerwę. Jednak na razie nie mogę sobie na nią pozwolić.
- O! Właśnie Lodo skończyła śpiewać. Słyszałaś jej wykon "Widzę, widzę"?
- Trochę, ale wiem, że dobrze jej poszło. - Mówię.
Ona jest chyba najlepsza z dziewczyn. Dziwię się, że to ona nie śpiewa we wszystkich piosenkach. Widać, że jest już doświadczoną osobą. Z tego co słyszałam uczyła się w najlepszej szkole artystycznej we Włoszech.
- Dobrze. Macie pół godziny przerwy. Nie pijcie zimnych napoi. Mogą wam zaszkodzić. A mamy jeszcze sporo roboty. - Oznajmia Pancho.
Jestem mu wdzięczna. Tak jakby czytał w moich myślach. Mężczyzna wychodzi z pomieszczenia. Ja od razu padam na pobliską sofę. Jestem wyczerpana. Późno wczoraj zasnęłam no i prawie dziś rano zaspałam. Nie zwracam uwagi na otaczających mnie przyjaciół. Niech sobie teraz myślą o mnie co chcą. W tej chwili mnie tylko obchodzi odpoczynek. Nic poza tym. Zamykam oczy.
Po chwili czuję, że ktoś mnie łaskocze. Czuję delikatne ruchy palców kogoś na moim brzuchu. Od razu otwieram oczy. Dookoła siebie widzę twarze znajomych.
- I co? Mówiłem wam, że to podziała. - Słyszę głos chłopaka.
- Dlaczego nie dacie mi odpocząć w spokoju? - Syczę przez zęby i strącam dłoń Jorge z mojego nad wyraz wrażliwego brzucha.
- Bo teraz nie możesz zasnąć. Musiałabyś od nowa zacząć pracę. - Tłumaczy mi Lodo. Reszta jej potakuje. Pablo chwyta moje ręce i siłą zwleka mnie z sofy. Próbuję protestować, ale to nie działa.
- Dobra. Wygraliście. Zaproponujcie coś bym nie zasnęła na stojąco. - Mówię. Dłonią zaczynam rozczesywać włosy.
- Co ty w nocy robiłaś? Nie widziałem Cię jeszcze takiej śpiącej. - Zwraca się do mnie Pablo.
- Nie chcesz wiedzieć co ona robiła. Ona tylko z pozoru wydaje się taką grzeczną dziewczynką. - Wtrąca Facu. Momentalnie prycham co wzbudza falę śmiechu wśród moich znajomych.
- Co, przyznasz się? Albo mam cię do tego zmusić dobrze znanym Ci już sposobem? - Puszcza do mnie oko Jorge.
- Chyba to już na mnie nie działa. - Rozglądam się szybko po znajomych. Brakuje tylko Stephi. Czyżby już poszła? - Jorge, gdzie masz swoją narzeczoną?
- Jeszcze nie mam narzeczonej. A jeśli chodzi Ci o Stephi to musiała już wracać do domu. Zajmuje się swoim chrześniakiem.
- Aha. To co, wymyśliliście już coś? Bo ja już zasypiam. - Po wypowiedzeniu ostatniego słowa ziewam.
Na chwilę zapanowuje cisza. Przerywa ją rytmiczne uderzanie o struny gitary. Mechi zaczyna grać nieznaną mi melodię. Wszyscy zaczynamy klaskać do rytmu. Ciemnoskóry chłopak, który niedawno dołączył do naszej obsady chwyta mnie za rękę i okręca. Drugą dłonią chwyta Lodo i już tańczymy. Pozostali także zaczynają tańczyć.
Po Mechi przychodzi kolej na Włoszkę. Z uśmiechem na twarzy chwyta gitarę i zaczyna grać "Junto a ti". Od razu zaczynam śpiewać. Pozostali otaczają mnie kręgiem.Do mojego głosu dołącza głos Lodo.
- Dajesz Cande. Wiem, że potrafisz. - Zachęcam dziewczynę. Długo nie muszę jej namawiać. We trójkę śpiewamy piosenkę, która będzie nam przypisana w serialu.
Do Włoszki podbiega Facundo i coś jej szepcze do ucha. Na twarzy dziewczyny pojawia się jeszcze większy uśmiech. Potakuje energicznie i po chwili oddaje gitarę chłopakowi. Gra on jedną z piosenek zespołu Rock Bones. Nie znam jej tytułu, ale wydaje się niezła. Podchodzi do mnie Pablo i zaczyna ze mną tańczyć. Mechi co chwilę krytykuje jego taniec. Chłopak jednak nie przejmuje się tą krytyką. Do nas dołącza Jorge z Cande, Nicolas z Albą i Samuel z Mechi. Zabawa trwa w najlepsze. Co chwilę zmieniamy się w parach, tak, że każdy tańczy z każdym. Następuje kolejna zmiana partnerów. Chwytam za wyciągniętą w moją stronę dłoń. Osoba przyciąga mnie do siebie i staję twarzą w twarz z Pancho.
- Zatańczysz? - Pyta mężczyzna.
- A czemu by nie? - Odpowiadam pytaniem na pytanie.
Tańce trwają nadal. Zmienia się melodia na dobrze nam znaną. "Ven y canta". Lodo zaczyna śpiewać włoską wersję. Przy refrenie każdy z nas przestaje tańczyć by posłuchać rewelacyjnej Włoszki. Dziś jest jej dzień. Mocnym głosem wyciąga każdą nutę. Gdy kończy śpiewać w sali rozbrzmiewają gromkie brawa. Zdecydowanie na nie zasłużyła. Razem z resztą dziewczyn podbiegam do niej i ją przytulam.
- Oddasz mi swój głos? - Pyta Alba.
- Chyba śnisz. - Odpowiada jej dziewczyna na co my zaczynamy się śmiać.
- Nieźle Lodo. Mam nadzieję, że zaśpiewasz teraz jeszcze raz tak samo w studio. Nie trafi to na płytę serialu, lecz do mojego własnego zbioru. - Puszcza do niej oko na co Włoszka od razu się czerwieni.
- Dziękuję. - Odpowiada i przechodzi do wyciszonego pomieszczenia.
My rozchodzimy się po sali i zajmujemy wolne miejsca. Siadam pomiędzy Jorge i Facu. Chłopacy rozmawiają o nowej płycie jakiegoś zespołu. Jego nazwa nic mi nie mówi. Z zainteresowaniem jednak przysłuchuję się ich wymianie zdań. W pewnym momencie czuję wibracje mojej komórki w kieszeni spodni. Wyciągam telefon. Jedna nieodebrana wiadomość. kto to też mógł do mnie napisać? Szybko otwieram sms.
Hola, księżniczko. Co teraz porabiasz? Mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu.
- Księżniczko? Myślałem, że tylko ja mogę Cię tak nazywać. - Oznajmia Jorge.
Momentalnie blokuję komórkę i chowam ją do kieszeni spodni. Nawet nie myślałam, że spróbuje czytać moje wiadomości.
- Jak widzisz nie tylko ty możesz tak mnie nazywać. - Odpowiadam. - O jakim zespole rozmawialiście? Z waszej rozmowy wynika, że jest niezły. Z chęcią posłucham.
- Nie wymiguj się. Kim on jest? Czy to twój chłopak?
W sali momentalnie zapada cisza. Mechi patrzy na mnie niepewnym wzrokiem. Zapewne myśli, że nie mam do niej zaufania.
- No dalej Tini. Nam możesz powiedzieć. Przecież jesteśmy jak rodzina. Trochę różnorodna, ale rodzina. - Oznajmia Pablo.
- Ja nie mam chłopaka. - Mówię.
- Nie? To w takim razie kim jest Francisco? - Zagaduje Jorge.
Alba, Cande, Mechi i Lodo, która w między czasie skończyła nagrywać wybuchają śmiechem. Tylko one znają mojego starszego brata.
- A was co tak śmieszy? - Pyta zdziwiony Facu.
- Tak.. Jesteśmy rodziną, która nawet nie zna rodzin członków tej naszej rodzinki. - Odpowiada Alba.
- Francisco jest moim starszym bratem. Dziewczyny miały już okazję go poznać. - Uśmiecham się do wszystkich.
Każdy wraca już do przerwanych rozmów. Ja i Francisco razem? W życiu! Za dobrze go znam.
- Wierzysz mi? - Zwracam się do siedzącego obok mnie Jorge.
- Chyba tak. Masz może jakieś jego zdjęcia?
- Co, boisz się, że jest przystojniejszy od ciebie? - Pytam.
- Ode mnie? Przecież sama bardzo dobrze wiesz, że nie ma piękniejszego ode mnie. - Szepce mi do ucha.
Ja od razu spuszczam wzrok i robi mi się duszno. Dlaczego akurat musiał mi się on spodobać? To mi utrudnia życie.
- Mam jego zdjęcia.
Wyjmuję telefon i szybko przeszukuję folder ze zdjęciami. Trafiam na pierwsze zdjęcie jakie mu zrobiłam.
- Oto mój braciszek kilka lat temu. - Pokazuję zdjęcie, które zrobiła nam mama na plaży. Ciemnowłosy chłopak wyższy ode mnie obejmuje mnie. Pamiętam tamte wakacje aż za dobrze. Poszczęściło nam się wtedy. Spotkaliśmy kilka znanych gwiazd.
- Nieźle wyszłaś. Mogę? - Nie czeka na pozwolenie.
Zabiera mi telefon i zaczyna przeglądać moje zdjęcia. Chcę zabrać mu komórkę lecz nie mogę. Moje wszystkie zdjęcia! Telefon mam od trzech lat i nie usunęłam żadnego zdjęcia. Boję się co tam znajdzie.
- To ty? Wow. Nie poznałem cię. - Pokazuje mi zdjęcie z urodzin mojej przyjaciółki. Wiem, że mnie nie poznał. Byłam wtedy cieniem własnej siebie. Patykowate nogi i ręce, rozczochrane włosy i lekko podkrążone oczy.
- Proszę. Oddaj mi telefon. - Błagam chłopaka. On jednak nie ma zamiaru tego uczynić. Wzdycham i wstaję. Idę do Pancho. Może mam nagrać jakąś piosenkę.
- Hej. Mam jeszcze coś do roboty?
- Przećwiczyć możesz z dziewczynami "Ven y canta". Muszę mieć kilka wersji.
- Okej.
Podchodzę do dziewczyn. Śpiewają właśnie "Junto a ti". Wzrokiem pytam czy mogę dołączyć. One potakują a ja po chwili dołączam do nich.
Pienso que las cosas suceden
Y el porqué solo está en mi mente
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…
Ahora se, todo es diferente,
Veo que nada nos detiene
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú
Que más da, friend, amiche, amiga
Me da igual, digan lo que digan
Only you, mi mejor amiga eres tu
Pienso que las cosas suceden
Y el porqué solo está en mi mente
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…
Ahora se, todo es diferente,
Veo que nada nos detiene
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú
Nasze głosy cudownie ze sobą współgrają. Śpiewać z nimi to prawdziwe szczęście. Gdybym nie poszła na casting.. Siedziałabym teraz w domu i czytała jakąś nudną lekturę. Dobrze, że dano mi tak olbrzymią szansę.
- Nieźle. Tini, zaśpiewaj sam refren dobrze? Coś mi nie pasowało. - Zwraca się do mnie Mechi. Posłusznie śpiewam sam refren.
Pienso que las cosas suceden
Y el porqué solo está en mi mente
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…
Ahora se, todo es diferente,
Veo que nada nos detiene
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú
- Teraz lepiej.
- Wiecie może która jest godzina? - Pytam.
- Nie masz telefonu? - Wtrąca Mechi.
- Lepiej nawet nie gadać. - Pokazuję głową na Jorge.
- Uuu.. A telefon ile już masz? Z trzy lata? - Potakuję. Na twarzach przyjaciółek widzę grymas. - To nieźle. Boję się co tam znajdzie. Gdyby dopadł mój.. - Kręci ze zrezygnowaniem głową Cande.
- Dobra. To którą godzinę mamy? - Powarzam pytanie.
- Dochodzi czternasta. - Odpowiada Mechi.
- Co?! - Prawie krzyczę. Zostały dwie godziny do spotkania rodzinnego. A ja nie mam jak wrócić do domu. Opuszczam dziewczyny i idę do Jorge. Wyrywam mu telefon.
- Ej, co to ma znaczyć? - Pyta. Siadam obok niego zrezygnowana.
- Muszę wracać do domu. I tak pracować mogę tylko do czternastej. Tyle, że nie mam jak dojechać do domu. - Mówię.
- To nie jedziesz z nami? Nie zostajesz dziś w centralnym budynku na noc? - Pyta.
- Nie, mam rodzinne spotkanie. - Uśmiecham się ponuro.
- Hm.. Poczekaj. Zaraz wracam. - Chłopak wstaje i odchodzi.
Chwilkę rozmawia z Pablo a potem z Mechi. Podczas tej wymiany zdań kilka razy pokazuje na mnie. Na twarzy przyjaciółki maluje się zatroskanie. O coś się go chyba pyta. Jorge zaprzecza i odbiera coś od dziewczyny. Z uśmiechem na twarzy wraca do mnie.
- Masz wszystko? - Pyta.
- Chyba tak. - Mówię. - O co chodzi?
- Odwiozę Cię do domu.
- Jak?
- Normalnie. Pożyczyłem samochód Mechi. Dostałem pozwolenie na wyjście od Pancho. Cieszysz się? - Pyta.
We mnie wszystko wrze. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Potakuję i rzucam się chłopakowi na szyję. Nie wierzę, że robi tyle dla mnie.
- Oj przepraszam. To ze szczęścia. - Tłumaczę mu nagły atak.
- Nie szkodzi. Idziemy? - Otwiera przede mną drzwi.
- Tak. - Zwracam się do niego. - Do jutra! - Żegnam się z wszystkimi.
Znajdujemy wyjście z budynku. Jest to trudne, bo mnóstwo tu jest korytarzy. Dobrze, że Jorge słuchał przewodnika. Ja bym się tu od razu zgubiła.Wychodzimy z budynku i kierujemy się do samochodu przyjaciółki. Jorge otwiera mi drzwi. Wchodzę do pojazdu. Po chwili chłopak siada na siedzeniu obok mnie.
- Nie wiedziałam, że masz prawo jazdy. - Mówię.
- Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz. - Oznajmia i ruszamy w kierunku mojego domu. - To gdzie mieszkasz? Podasz adres?
- Lepiej jak sama Cię pokieruję. Jedź tak jakbyś jechał do centrum.
Droga upływa nam szybko. Cały czas rozmawiamy. Jorge komentuje zdjęcia, które znalazł w moim telefonie. Pyta o osoby, miejsce.. Ja z zadziwiającą chęcią odpowiadam na jego pytania. Co chwilę wtrącam też wskazówki dotyczące dojazdu do mojego domu.
- To tutaj. - Mówię po chwili.
- A rzeczywiście.
- Dzięki, że mnie podwiozłeś. Do jutra. - Mówię i otwieram drzwi.
Chłopak jednak nie pozwala mi wyjść. Przytrzymuje moją rękę.
- Poczekaj. Odprowadzę Cię do drzwi. Chcę być w stu procentach pewny, że to właściwy adres. - Puszcza moją rękę i wychodzimy z samochodu.
- Ale to jest właściwy adres. - Mówię.
- Nie marudź.
Podchodzimy do drzwi. Wyjmuję z torebki klucze - co zajmuje mi sporo czasu. Trudno jest coś znaleźć w torebkach. Otwieram drzwi i do głowy przychodzi mi pewna myśl.
- Może chcesz wejść? Proszę, zostało jeszcze trochę czasu a długa droga przed tobą. - Mówię.
- Wiesz..
- Zgódź się.
- No dobrze.
Szczęśliwa prowadzę chłopaka do mojego pokoju. W ostatnim czasie panuje w nim porządek. Związany jest on z tym, że rzadko bywam w domu i nie mam jak nabałaganić.
- Rozgość się. Ja zaraz wracam. Chcesz jakiś sok czy wolisz wodę, albo coś innego? - Pytam.
- Wystarczy zwykły sok. - Uśmiecha się do mnie.
- Okej. - Odpowiadam i wychodzę z pokoju. Idę do kuchni. Wyciągam dwie szklanki i napełniam je sokiem pomarańczowym.
- Dwie szklanki? Czy to dla mnie? - Nagle wyrasta przede mną Fran. On mnie kiedyś wystraszy na śmierć.
- Nie dla ciebie. Mam gościa. - Mówię i idę do pokoju. Za sobą słyszę kroki brata. - Otworzysz?
Fran bez słowa otwiera drzwi. W jego spojrzeniu widzę, że jest ciekawy kogo przyprowadziłam do domu. Wchodzę do pokoju i wręczam jedną szklankę Jorge.
- Jorge, to jest właśnie mój starszy brat. Fran, - Zwracam się teraz do brata. - to jest Jorge. Mój znajomy z planu. Odwiózł mnie dziś.
- Aha.. Dobra nie przeszkadzam wam. - Pośpiesznie wychodzi z pokoju.
- Nawet miły. - Mówi Jorge.
- Tak.. Dobrze, że w pobliżu nie ma żadnej mojej przyjaciółki. - Mówię. Gdy spotykam pytający wzrok chłopaka dodaję. - Lepiej nie wiedzieć.
- Dobra. Wolę nie wnikać. Ładnie tu. A ten wzór gdzieś już widziałem.. - Pokazuje na graffiti. - Takie samo jest w garderobie, czyż nie?
- Masz rację. Spodobał mi się. - Uśmiecham się.
- Wiesz może która jest godzina? Musiałbym się chyba już zbierać.
Spoglądam na zegarek.
- Jest prawie piętnasta. - Mówię. - Szkoda, że już musisz jechać.
- Głowa do góry. Jutro znów się widzimy.
Zaczynamy się śmiać. Tak.. Życie na planie jest z dnia na dzień coraz lepsze i ciekawsze. Codziennie widzi się te same twarze. Wszyscy rzeczywiście stajemy się rodziną.
Chłopak dopija sok i opuszczamy mój pokój. Prowadzę go do drzwi wyjściowych.
- To do jutra. Napisz jak przyjedziesz do studio. - Mówię.
- Napiszę.
Jorge niespodziewanie nachyla się nade mną i całuje mnie w policzek. Nie spodziewałam sie tego.
- Do jutra. - Mówi i wychodzi. Zostawia mnie z mętlikiem w głowie. Przez chwilę jeszcze stoję w miejscu i obserwuję jak wsiada do samochodu. Macham mu i odjeżdża.
- Dobra. A teraz poproszę o wytłumaczenie tego wszystkiego. Kim był ten chłopak? Od kiedy się znacie? Co tu robił? Czy ma zamiar wrócić? Dlaczego mi go nie przedstawiłaś? - Zasypuje mnie pytaniami mama.
- Oj, mamo..
kocham, mimo że jest Jortini *.* ♥♥
OdpowiedzUsuńtaniec, śpiew ♥♥
czekam na next ;**
Dzięki za komentarz ♥
UsuńPatka mam pytanie.
OdpowiedzUsuńWolisz Pablo czy Jorge?
Nie jest to ważne ale chciałabym wiedzieć
A co do rozdziału... Jortini ♥♥♥
Dzięki za komentarz ♥
UsuńWolę Jorge :)
A Pabla bardzo lubię ale jak jest ogolony i ma dłuższe włosy - takie jak w serialu xD
Patuśka rozdział po prostu wymiata
OdpowiedzUsuńa te momenty z Jortini ♥♥♥ kjsdbchgwg
A czy Jortini ma szanse być razem?
Nie odpowiem na to pytanie :P
UsuńBo nie chcę niczego zepsuć ;)
dzięki za komentarz ♥
Ok to czekam z niecierpliwością na następne rozdziały ♥
UsuńAww... Super! *.*
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się twoje opowiadanie <33
Jortini ♥
Pati ma taki pomysł. Skoro Tini ma kończyć 15 lat, to może by jakaś imprezka niespodzianka się szykowała?
OdpowiedzUsuń(Z Jorge w roli głównej haha). Ale to tylko moje sugestie, wybór należy do ciebie
Pomysł niezły :D Muszę go sobie zapisać :3
UsuńŚwietny ! :)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania <3
JORTINI ♥
Czekam na next :*
(Wiesz że od dziś czytam twoje powiadania i uwinęłam się z nimi w około 2h ?)
Uwielbiam :*
W dwie godziny? Muszę zliczyć ile to wszystko ma stron A4 :D
UsuńDzięki za komentarz ♥
jeszcze pamiętam ten rozdział :D
OdpowiedzUsuńBoże, to zdjęcie pod spodem jest takie fajne, że aż je sobie zapisałam na pulpicie XD
Przepraszam, że dzisiaj krótko, ale zostało mi jeszcze... 8 blogów, tak! :D Idę do przodu, hyhy XD
Czekam na kolejny, kochaaam <3
A zauważyłaś, że tyle dopisałam? xD
UsuńDzięki za komentarz kochana ♥
Super! Czekam na nexta <333
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ♥
UsuńKolejny niesamowity rozdział! Tak się w nie wciągnęłam <3 więc... Twoje opowiadanie mnie chwyciło i nie chce puścić hehe:D Na prawdę super ;** Czekam na następny rozdział;)
OdpowiedzUsuń53 yrs old Research Assistant III Emma Longmuir, hailing from Picton enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Fashion. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Legacy. wazne ogniwo
OdpowiedzUsuń